Jestem już u Adriana drugi dzień i dłużej tego nie zniosę. Jest wszystko w porządku, jego mama jest przeraźliwie miła, a on za każdym razem kiedy jesteśmy sami , znowu wraca do tamtej rozmowy. Nie rozumie, że ja do niego nic nie czuje. Mam dość. Po prostu postanowiłam się z powrotem spakować.
Gdy już miałam wychodzić, zobaczył mnie Adrian:
-Gdzie się wybierasz? - zapytał
-Słuchaj, ja już tak dłużej nie mogę. - powiedziałam
-Ale o czym ty mówisz? Jeszcze by coś z tego było! - wykrzyknął
-Z czego? - zapytałam
-No, myślałam, że będziemy razem. Przecież niezły ze mnie przystojniak - powiedział
-Jesteś okropny - powiedziałam i wyszłam trzaskając drzwi
Nie wiedziałam, że z tego Adriana taki narcyz. On był w stu procentach przekonany, że gdy okazało się, że Lewy nie odwzajemnia mojego uczucia, ja polecę do niego w podskokach. Mylił się.
Wyszłam na ulicę i pierwsze co to rzucił mi się plakat z moim zdjęciem i podpisem ZAGINIONA. Pod spodem był numer, którego nie znałam... Na pewno nie był to Mileny. Postanowiłam zadzwonić.
-Halo? - usłyszałam w sumie znajomy głos, ale nie wiedziałam skąd go kojarze
-Dzień dobry - postanowiłam udawać- Dzwonię w sprawie tej zaginionej dziewczyny
-O mój Boże? Gdzie ją pani znalazła? - teraz dopiero rozpoznałam - był to Lewandowski
-Kto powiedział, że znalazłam. Chciałam się tylko coś dowiedzieć. Do widzenia- powiedziałam i rozłączyłam się
Usiadłam na ławce i rozpłakałam się. Boże, oni naprawdę się o mnie martwią. Muszę wrócić do domu i powiedzieć Milenie, że jestem cała i zdrowa, a później wrócę do Polski... Mam dość. Uciekałam od problemów, a tutaj też problemy.... To mnie przytłacza.
Kupiłam sobie bilet i podjechałam pod stadion. Szłam powoli w kierunku naszego mieszkania. Zadzwoniłam energicznie dzwonkiem, jednak nikt mi nie otworzył. Postanowiłam poczekać na Milę, może gdzieś wyszła. Gdy tak sobie siedziałam zobaczyłam nadchodzącego Lewego. Serce zaczęło mi mocniej bić i zrobiło mi się gorąco- jak zwykle zresztą.
-Jagoda? - wykrzyknął
-Tak, to ja - powiedziałam
-Martwiłem się o ciebie, ty głupolu- przytulił mnie
Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, od kiedy to do cholery Lewandowski się o mnie martwi, przecież jeszcze wczoraj powiedział, że jestem małą dziewczynką. Nie ogarniam piłkarzy.
-Gdzie jest Milena? - zapytałam się
-Jakby ci to powiedzieć . Mila wyjechała - wyjasnił
-Jak to wyjechała? - zdziwiłam się
-No tak, zostawiła rano kartkę, poczekaj dam ci ją, to sobie przeczytasz.
Podał mi kartkę na której było napisane:
JESTEM JUŻ WOLNA
NARESZCIE UDAŁO MI SIĘ POZBYĆ TEJ SMARKULI
ZACZYNAM ŻYCIE OD NOWA
DZIĘKI ZA UDAWANIE MOJEGO CHŁOPAKA
Nie rozumiałam. Do oczu napłynęły mi łzy. Moja własna ciocia , którą uważałam za najlepszą na świecie chciała mnie się pozbyć i celowo odegrała taką szopkę. I znowu los się odwrócił, szczęście się ode mnie odwróciło.
-Wiedziałeś o tym? - zapytałam
-Nie miałem pojęcia
Usiadłam na podłodze i jak małe dziecko zapłakałam. Lewy usiadł koło mnie.
-Ej, mała nie płacz- pocieszał mnie
-Jak mam nie płakać? Moje życie nigdy się nie układało? Zawsze ktoś chciał się mnie pozbyć! - wykrzyczałam
Lewy mnie przytulił
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze
-Tak? A jaką mi dasz gwarancję, że wszystko będzie ok?
-Właśnie ci daję- powiedział i pomógł mi wstać
-I co dalej? Ty wrócisz do domu, a ja? - zapytałam płacząc
-Nigdzie bez ciebie nie idę- powiedział
-Nie chcę nigdzie iść! - odgrażałam się
-Jagoda, jestem straszy, rób co mówię
Czemu on na każdym kroku musi powtarzać, że jest starszy, przecież o tym doskonale wiem.
I co miałam zrobić? Musiałam za nim iść. Gdy doszliśmy do jego mieszkania.
-Już nie płacz, przecież nie zostawiłbym się samej
Nic na to nie odpowiedziałam. Byłam w za dużym szoku. Mieszkanie było dwa razy większe od Mileny , a wszystko było nowoczesne.
-Tutaj będzie twój pokój- wskazał duże pomieszczenie z brązowymi meblami i kremowymi ścianami.
-Nie musisz robić tego dla mnie- powiedziałam
-Ale chcę - odpowiedział i poszedł do kuchni
Weszłam na balkon. Widok był cudowny. Poczułam delikatny wiaterek, a z kuchni zapach jakiejś smakowitej potrawy. Ptaki śpiewały, mimo tego, że był już zmierzch. Miasto wyglądało pięknie skąpane w świetle ulicznych latarni.
Czy to możliwe, że znowu jestem szczęśliwa?
_______________________________________________________________________________
Jest nowy roZdział!
DZIĘKUJĘ WAM ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE I NIE UKRYWAM, ŻE PROSZĘ O WIĘCEJ, PONIEWAŻ TO DZIĘKI NIM DODAJĘ ROZDZIAŁY TAK SZYBKO! <3
świetny rozdział!
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do siebie
http://freedoomcry.blogspot.com/
Kocham to! <3
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział! Masz talent :>
Zapraszam do mnie w wolnej chwili http://sylwunia09.blogspot.com/2013/04/rozdzia-57.html
ciekawe jak potoczy się między tą dwójką ;p
OdpowiedzUsuńdaj znać kiedy będzie następny :)
zapraszam: http://marco-ja.blogspot.com/
dodaj jak najszybciej następny . <3
OdpowiedzUsuńbłaaaaaagam . :*
Okej, na Twoją prośbę postaram się dodać kolejny już dziś. Myślę, że koło południa już będzie. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńMoże wreszcie Jagoda i Robert będą razem, nienawidzę Mileny! Co za.... (lepiej nie dokończę) Czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do czytania i komentowania mojego III rozdziału Oto link; http://wszystko-przede-mna.blogspot.com/2013/04/rozdzia-iii.html