środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział XIII

Uzależniasz, wiesz?
_________________________________________________________
Rano obudziłam się w świetnym humorze. Wszystko wokół mnie cieszyło. Słońce pięknie świeciło, a na
dworze było prześlicznie. Jakieś dzieciaki bawiły się na placu zabaw, a przechodząca obok staruszka ciepło się uśmiechała. Czemu nagle zaczęłam czuć się dobrze? Może tak właśnie smakuje szczęście?
Postanowiłam się szybko ubrać i iść na śniadanie. Ubrałam się w krótkie, jeansowe spodenki, bluzkę i luźny sweter.
Następnie weszłam do kuchni i zobaczyłam siedzącego przy stole Roberta, który sprawdzał coś na tablecie. Na stole była herbata i kanapki.
-Hej - przywitałam sie
-O, siema . Jak się spało? - uśmiechnął się
-Świetnie. Tak w ogóle to bardzo dziękuję, że pozwoliłeś mi tu zamieszkać- powiedziałam
-Nie ma sprawy i tak ten pokój stał pusty- stwierdził Lewy i dodał- Nalać ci herbaty?
-Poproszę
-Słuchaj, właśnie przeczytałem na stronie internetowej twojego liceum, że dzisiaj jest dzień otwarty.
-O, super.
-Może byś poszła? - zapytał się
-No dobrze, ale musisz mi pokazać drogę
-Spokojnie, podwiozę cię
-Dzięki.
Zjadłam sobie spokojnie śniadanie, a potem Lewy powiedział:
-Poszłabyś ze mną do centrum handlowego? Mam wolny dzień
-Yyy, no pewnie- powiedziałam
Zdziwiło mnie to, że Robert chce mnie gdzieś zabrać. Po chwili byliśmy już gotowi i wyszliśmy na dwór.
-Tak w ogóle to ładnie wyglądasz- powiedział
Ja oczywiście się zaczerwieniłam.
-Nie przesadzaj, normalnie- powiedziałam
Gdy byliśmy już w centrum handlowym Lewy powiedział:
-Masz tu moją kartę kredytową. Czuj się jakby była twoja , ok?
-Ale , ja nie mogę - powiedziałam
-Możesz, możesz. Teraz jesteś na moim utrzymaniu. Idź kup sobie coś ładnego i może gdzieś tak za dwie godzinki spotkamy się w kawiarni, co? - zapytał
-Skoro nalegasz. Dobrze, czyli o czternastej w kawiarni, zrozumiane braciszku ! - powiedziałam i uśmiechnęłam się
Odwzajemnił uśmiech i każde nas poszło w swoją stronę. Wyhaczyłam sobie kilka fajnych ubrań, nie tak bardzo drogich, bo nie chciałam tak bardzo naginać uprzejmości Lewandowskiego.
Kupiłam sobie legginsy i sweterek z ćwiekami.

Akurat kiedy skończyłam minęło trzy godziny, dlatego ruszyłam w stronę kawiarni, gdzie byliśmy umówieni z Robertem. Już z dala widziałam jak Lewy siedział przy stoliku, ale nie sam - z jakąś dziewczyną. Rozmawiali i śmiali się. Podeszłam do stolika:
-Hej - powiedziałam- Oddaję ci kartę- podałam ją Robertowi, a ta dziewczyna zrobiła bardzo dziwną minę
-Jagoda, to jest moja koleżanka- Eliza- powiedział
-Cześć, Jagoda- uśmiechnęłam się
Dziewczyna nie podała mi ręki, tylko uśmiechnęła się nie szczerze. Dziwna jest.
Usiadłam na krześle, a Lewy zapytał się mnie:
-Chcesz coś do picia?
-Poproszę wodę z lodem- powiedziałam
Gdy Lewy poszedł zamówić, Eliza przybliżyła się do mnie i powiedziała:
-Mam nadzieję, że nie jesteś jego dziewczyną, a nawet jeśli nie jesteś, to nie wtrącaj się i odwal się od Lewego. On jest tylko mój
-Słucham? - zatkało mnie
Zanim zdążyłam odpowiedzieć Lewy już wrócił
-No, dziewczyny poznałyście się już bliżej?
-Taaa, twoja koleżanka mi groziła - powiedziałam
-hahah, że co? - zaśmiał się Lewy
-Nie słuchaj jej, wydaje mi się, że ma coś nierówno pod sufitem- powiedziała Eliza
-Ej, teraz to przesadziłaś - powiedział poważnie Robert
-No nie widzisz? Rozkapryszona lalunia, która zwala coś na mnie. Jeszcze pewnie nie wie co to ból i życie nie dało jej pewnie w tyłek
-Eliza, ty idiotko -wykrzyczał Lewy
Nie miałam siły tego słuchać- uciekłam. Co ona niby może wiedzieć o moim życiu? Nic. Boże, co za pusta, nadęta laska!
Siedziałam sobie na ławce przed galerią i płakałam. Po chwili przybiegł Lewy i usiadł koło mnie.
-Przepraszam cię, za nią. To kompletna idiotka- powiedział i mnie przytulił
Tego mi trzeba było. Żeby ktoś mnie przytulił i pomilczał ze mną. 
-Mam dość, groziła mi, że ... - powiedziałam przez łzy
-Co ci mówiła? - zapytał
-Żebym się od ciebie odwaliła- wybuchłam płaczem
-Tępa zdzira i tyle. Nie przejmuj się - masz mnie- powiedział troskliwie
Siedzieliśmy tak z dziesięć minut. 
-Nie mam ochoty iść na ten dzień otwarty.- powiedziałam
-Rozumiem. Nie martw się, z tego co wiem będzie jeszcze jeden
Nagle pocałowałam go w policzek. To był impuls.
-A to za co? - uśmiechnął się
-Za to, że jesteś - powiedziałam
____________________________________________________________
I jest kolejny rozdział!
MEGA WAM DZIĘKUJĘ ZA TE WSZYSTKIE, WSZYSTKIE KOMENTARZE, ONE MEGA MOTYWUJĄ I SPRAWIAJĄ, ŻE NA MOJEJ TWARZY POJAWIA SIĘ UŚMIECH.
KOCHAM WAS ;****


5 komentarzy:

  1. Jejku..;) Jak ja się cieszę że nie przestałaś prowadzić bloga. Bardzo go lubię. ;* Życzę dalszej weny ;* Maasz talent .;)

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebisty, nie moge sie doczekac nastepnego.
    + zapraszam do mnie http://freedoomcry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz dalej !! Proszę. Twoje opowiadania są zajebiste. Napisz jeszcze jedno dzisiaj, ale takie długie na dobry sen =D Proszę. Błagam. =D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zuza, to miłe co mówisz, ale dzisiaj już nie dam rady. :(
    Za to obiecuję, że jutrzejszy rozdział zadedykuję Ci <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje <33 W takim razie czekam jutro. Pozdrawiam =D

      Usuń