niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział XXII

Prawdziwa miłość połączyła ich...
______________________________________________________________

Jestem już po pierwszej chemioterapii. Czuję jakby życie powoli mnie opuszczało. Z Robertem możemy komunikować się tylko przez szybę. Odczytuję z jego ust słowa, albo pisze mi coś na kartce. On jest taki kochany. Ja wiem że dłużej już nie pociągnę, fatalnie się czuję. Chciałabym wyzdrowieć, ale ja po prostu wiem, że to niemożliwe. Robert ma ogromne nadzieje na to, że z tego wyjdę.
Teraz leżę w jakiejś okropnej izolatce i co chwilę przychodzi do mnie pielęgniarka. Tym razem przyszedł lekarz:
-Mam dla pani niezbyt dobrą wiadomość. Chemioterapia nie działa, nowotwór dalej się rozwija.
-Panie doktorze, czy to znaczy, że ja - mój głos się załamał- umrę?
-Niestety trzeba się z tym również liczyć- powiedział lekarz
-Proszę nie mówić mojemu chłopakowi! - powiedziałam
-Jeśli sobie pani tego życzy, to jak najbardziej mam obowiązek zachować tajemnicę lekarską.
-Dziękuję - powiedziałam
-Proszę nie tracić wiary, cuda się zdarzają - powiedział doktor i poszedł
Nie wiem co powiedzieć. Kompletnie... Resztki mojej nadziei poszły na dno. Zastanawiam się, czemu los mnie tak potraktował- czy ja coś komuś zawiniłam?
To głupie, ale nie chcę martwić Roberta, że nic z tego nie będzie. On dalej ma nadzieję.
Jak to mówią "Nadzieja matką głupich".
To przerażające, że za chwilę może mnie już tu nie być. Jednak mimo tego, że różnie mi się w życiu układało,  mam co wspominać. Wyjechałam do Niemiec, poznałam Roberta, przekonałam się, że świat jest pełny fałszywych ludzi. Jednak czegoś w życiu dokonałam. Tylko... Najbardziej boli mnie fakt, że moja mama nie przyjechała. Lekarz mówił mi, że dzwonił do niej, ale wyjechała na jakiś tygodniowy kongres i nie ma czasu. Tak się zachowuje prawdziwa matka? Dla niej zawsze była ważna tylko praca. Nawet nie interesuje ją fakt, że jej córka jest umierająca. To podłe. Jestem na nią zła, a mimo to chciałabym ją jeszcze ostatni raz zobaczyć...
Gdy tak rozmyślałam, ktoś zapukał w szybę. Odwróciłam się resztkami sił i zobaczyłam Roberta, który trzymał wielką kartkę z  napisem : KOCHAM CIĘ.
Myślałam, że zaraz się rozpłaczę. W trudnych chwilach nie zostawił mnie, był przy mnie.
Patrzyliśmy sobie długo w oczy. Po policzku Roberta poleciała łza, ja mimo woli też się rozpłakałam.
Chciałabym się w tej chwili do niego przytulić, ale to było niemożliwe. W jego oczach cały czas widziałam nadzieję. Za żadne skarby nie chciałam, aby wiedział, że to być może jedno z naszych ostatnich spotkań...
Nagle poczułam okropny ból, wszystkie urządzenia do których byłam podłączona zaczęły niebezpiecznie piszczeć. Zaraz zjawił się lekarz i pielęgniarki.
A ja popatrzyłam się na Roberta i wyszeptałam ostatnie w życiu słowa: kocham Cię.
Potem wszystkie urządzenia umilkły, a moje serce przestało bić.

Prawdziwa miłość połączyła ich

Walczyli do końca, choć brakło sił


Ona nie chciała by każdego dnia


Musiał patrzeć jak upada tak


Pomyśl jaki to był dla nich ból


Wiedząc, że w końcu odejdzie znów


Wiedząc, że w końcu nadejdzie czas


że wezwie ją do góry, że odejdzie w dal...

______________________________________________________________________
Jest Epilog! Nie sądziłam, że to się tak skończy.
Chciałabym podziękować Wam, że czytaliście mojego bloga i tyle ze mną wytrzymaliście ;*

13 komentarzy:

  1. Strasznie smutne zakończenie :CCC
    Nie wiedziałam, że masz zamiar tak to skończyc :c
    Ryczę jak bóbr :c
    Szkoda że już kończysz :c.
    Blog zajebisty. Tyle powiem ;c

    OdpowiedzUsuń
  2. ale smutny!! załóż jakiegoś innego bloga, albo daj dalsze losy lewego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutno, smutno :c
    Ale opowiadanie i tak zajebiste <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ej to nie maiło się tak skończyć ! spodziewałam się happyendu :'(
    mam nadzieję że zaczniesz pisać jakieś noewe opowieadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu to musiało się tak skończyć...?

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego to się tak skończyło ??Dlaczego ona nie przeżyła ??Tyle pytań .:(

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej no, zaczęłam czytać w piątek, jest niedziela, wchodzę i widzę "EPILOG" i takie "no kurna nie!!!". Kocham ten blog! Bardzo długo nad nim rozmyślałam, tzn. nad treścią ;) Przykro że tak to się skończyło, bardzo przykro! No cóż, było świetnie, dzięki, że mogłam przez te dwa dni się tym "jarać" ;D
    Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny blog. Cieszę się ,że go nie usunęłaś, chociaż wolałabym inne zakończenie. :( <3 Masz talent ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja chciałam happy end :(
    http://freedoomcry.blogspot.com/2013/04/rozdzia-4.html

    OdpowiedzUsuń
  10. cudny <33
    zapraszam http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. ojej jakie smutne zakończenie :(
    http://livee-love-laaugh.blogspot.com/ 4 rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń