poniedziałek, 22 kwietnia 2013

EPILOG

Widzę Cię już...
______________________________
Przez tę noc również nie zmrużyłem oka. Dzisiaj wieczorem jest pogrzeb Jagody, dlatego zamówiłem sobie bilet do Wrocławia na 11.00.
Bardzo tęsknię za Jagódką, cały czas nie mogę uwierzyć w to co się stało... 
Cały czas myślę o tym liście co napisałem wczoraj... Jestem przekonany, że go przeczytała. Jestem śmieszny trochę, a może po prostu zdesperowany? Nie mam pojęcia, jak moje życie potoczy się dalej. Bez Jagody wszystko straciło sens... Nie wytrzymuję już psychicznie, na jej pogrzebie chyba się załamię :(
Postanowiłem iść spakować sobie walizkę, bo samolot miałem za trzy godziny. 
***
Wsiadłem do samolotu i rozmyślałem  nad sensem mojego życia. Jak dla mnie jest już koniec świata. Jagody nie ma, nie mam dla kogo żyć. Ktoś mógłby powiedzieć: Co będziesz płakał za taką małolatą? Możesz mieć każdą!
Prymitywne myślenie .
Jagoda była jedyna, niepowtarzalna, kochana, urocza, śliczna , wyjątkowa i najlepsza na świecie! Była takim słońcem na niebie, które rozświetlało mój każdy dzień ! Właśnie, była słońcem. Teraz wyobraźcie sobie, że nagle ta jasna gwiazda znika. Wyobraź to sobie. Jest ciemno, przerażająco, pusto i zimno. 
....
Teraz już widzisz co czuję... Moje słońce zgasło...
Nagle samolot zaczął się niebezpiecznie trząść i tak jakby przesunął się lekko na bok. Przestraszyłem się ogromnie. Po chwili z głośników słychać było głos, aby zapiąć pasy. W samolocie zapanowała panika. Samolot coraz bardziej się przechylał, a turbulencje były co raz silniejsze.
Małe dzieci zaczęły płakać, starsi oraz młodzi ludzie uspokajali je, a mi biło strasznie szybko serce. Po chwili wyszła stewerdessa i pokazała nam jak założyć specjalne maski. Po kilku minutach znowu usłyszałem głos z głośników: proszę państwa jeden z silników nie działa. Proszę być dobrej myśli, ale bezwzględnie zapiąć pasy i nałożyć maski. W samolocie zapanowało jeszcze większe poruszenie. Ktoś krzyczał: Zginiemy ! Zginiemy! Jakaś starsza pani modliła się na różańcu. Wszystkie dzieci płakały. Jednym słowem totalna masakra.
Gdy wyjrzałem przez okno zobaczyłem, że jesteśmy już bardzo blisko ziemi i nagle poczułem jak z impetem uderzamy o ziemię. 
Słyszałem krzyk ludzi,a po chwili samolot stanął w płomieniach...
*****
Jagoda, czy to Ty?
______________________________________________________________-
Epilog i już nie da się dalej kontynuować akcji. Mam nadzieję, że zrozumieliscie końcowe przesłanie. :)
Pozdrawiam i niebawem nowy blog! ;*

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział XXV

-Żyj - krzyknęła nadzieja.
- Bez Ciebie nie potrafię - odparło cicho życie.
_______________________________________
Przez całą noc nie zmrużyłem oka. Przed sobą cały czas miałem obraz Jagody. Nie mogę pogodzić się z tym, że już jej nigdy nie zobaczę... Jest mi strasznie smutno, nie mam już dla kogo żyć. Żyłem dla Jagody, a teraz kiedy jej zabrakło to wracam do pustego mieszkania, nikt mnie nie rozśmiesza, nie poucza. Totalna pustka. Rano zebrałem się z łóżka i poszedłem zaparzyć sobie dzbanek kawy, żeby jakoś się pozbierać. W międzyczasie przyszedł Piszczek.
-Stary, wyglądasz koszmarnie! - powiedział, gdy mnie zobaczył
-I tak się czuje - przyznałem
-Przykro mi z powodu Jagody - posmutniał Piszczu
-Nawet nie wiesz jak mi jej brakuje- powiedziałem
-Nie tylko tobie.
-No tak, przecież to Wasza siostra- lekko się uśmiechnąłem
-Nie wiem, czy powinienem Ci o tym mówić, ale Mario przyznał nam się, że potajemnie się w niej kochał - powiedział Łukasz
-Wcale mu się nie dziwię. Była śliczna - powiedziałem
-Jakbyś nas potrzebował, to możemy się nawet urwać z treningu - powiedział Łukasz
-Dzięki stary, dobry z Ciebie przyjaciel - powiedziałem
Mimo tej całej beznadziejnej i fatalnej sytuacji ogromnie się cieszę, że są ludzie na których mogę liczyć i którzy nie odwracają się ode mnie.
Piszczu potem poszedł, bo mieliśmy trening za niecałą godzinę, lecz ja nie wybierałem się na niego. Chciałbym teraz pobyć sam. Muszę się poważnie zastanowić, co mam dalej robić. Trzeba jakoś się pozbierać i po prostu żyć dalej- nie ma innego wyjścia. Jednak jest to bardzo trudne, a wręcz niemożliwe. Strasznie tęsknie za Jagodą... Była dla mnie wszystkim, a teraz gdy jej nie ma zostałem z niczym...
Po chwili usłyszałem dzwonek do drzwi i poszedłem otworzyć. Przede mną stała mama Jagody:
-Pan Lewandowski? - zapytała
-Tak, proszę wejść - powiedziałem
Kobieta weszła do środka i usiadła na kanapie w salonie.
-Więc Jagoda mieszkała u pana? - zapytała
-No tak- stwierdziłem
-W takim razie chciałabym się dowiedzieć, czemu Jagoda nie mieszkała u Mileny! - krzyknęła
-Milena zostawiła Jagodę, wyjechała - wytłumaczyłem spokojnie
-Że co? - matka Jagody wpadła w furię
-Niestety, a że znaliśmy się zamieszkała u mnie - powiedziałem
-Miała jakiegoś chłopaka tutaj? - zapytała
-Znaczy się , no my byliśmy razem
-Pan żartuje? - zapytała oburzona
-No nie - przyznałem
-Przecież ona miała tylko 17 lat!
-No ale, my - próbowałem się bronić
-Nie chcę o tym słyszeć. Śmierć Jagody to wszystko twoja wina! - powiedziała
-No ale, przecież ona miała nowotwór - powiedziałem zszokowany
-Tak, tak . - zakpiła sobie- To przez ciebie Jagody nie ma! - krzyknęła
-Jakim prawem obwinia mnie pani za śmierć Jagody? - zapytałem mocno wkurzony
-Przecież Jagoda to bardzo rozsądna dziewczyna i w życiu nie byłaby w zwiazku z facetem o 7 lat starszym od niej. Pewnie ją tylko wykorzystywałeś i się załamała- powiedziała
-Pani chyba żartuje ! Nic jej nie zrobiłem, to była jej własna decyzja ! Proszę mnie nie oskarżać ! - powiedziałem
-Ja i tak wiem swoje. Kiedyś mi za to zapłacisz- krzyknęła i wyszła teatralnie trzaskając drzwiami
Nie wiedziałem co myśleć. Mama Jagody obwinia mnie o jej śmierć. Przecież to nie moja wina, że miała nowotwór! Wszystko bym oddał za to, aby tutaj była cała i zdrowa.
Szkoda, że jej nic nie przygadałem! Co to za matka, co woli kongres niż być przy umierającej córce
Świat jest niesprawiedliwy, przekonałem się o tym ostatnio...
Nagle przyszła mi myśl, aby napisać list do Jagody.  Może go przeczyta, tam na górze...
Wziąłem kartkę papieru i zacząłem pisać:
Kochana Jagódko, moje słońce najdroższe!
Tak bardzo mi Cię brakuje... Chciałem spędzić z Tobą resztę swojego życia, lecz Bóg inaczej zaplanował je... Mam nadzieję, że tam na górze jest Ci dobrze. Jestem przekonany, że to widzisz i czytasz moje słowa. Chciałbym, żebyś wiedziała, że kocham Cię najmocniej na świecie i ogarnia mnie ogromna tęsknota za Tobą. Byłaś dla mnie wszystkim , nadal jesteś, bo czuję , jakbyś była obok mnie. Pewnie już wiesz, że twoja mama obwinia mnie za Twoją śmierć. Nie wiem czy to prawda, ale czuję się z tym okropnie źle.
Pamiętaj, że nigdy o Tobie nie zapomnę. Wierzę ogromnie, że kiedyś spotkamy się i będziemy już na zawsze szczęśliwi. To straszne, że Twoje życie było takie krótkie. Żałuję, że poznałem Cię tak późno...
Kocham Cie najmocniej na świecie i ściskam mocno
Twój Robert
Może napisanie tego listu to był taki dziecinny i banalny pomysł, ale po jego napisaniu jakoś mi tak ulżyło. Postanowiłem już tak zawsze pisać do niej... Wiedziałem, że ona na pewno to przeczyta.  Szkoda, że nie mogę jej tych wszystkich słów powiedzieć wprost, tylko przez listy, których nigdy nie dotknie, ale przeczyta... Skomplikowane, prawda?
W trakcie moich rozmyślań usłyszałem kolejny dzwonek do drzwi. Ludzie w ogóle nie dają mi dzisiaj spokoju. Otworzyłem i okazało się, że przed drzwiami stał Michał.
-Mogę na chwilę ? - zapytał
-Tak - powiedziałem
-Przykro mi - powiedział
-Nie pierwszy mi to mówisz - stwierdziłem smutno
-Jest mi strasznie głupio, że tak potraktowałem Jagodę... A teraz nie mam jej jak przeprosić- powiedział
-Możesz ją przeprosić - stwierdził
-No, ale jak? - zapytał
-Wierzymy, że ona jest tam gdzieś nad nami i wszystko widzi. Pisz do niej listy
-Listy? - zdziwił się
-Tak, ja już zacząłem  - powiedziałem
-Myślisz, że przyjmie moje przeprosiny?
-Jestem tego pewien
-To dobrze, ja już będę się zbierał. A kiedy będzie pogrzeb Jagody? - zapytał
-Jutro we Wrocławiu - powiedziałem
-Czemu, aż tam? - zapytał
-Bo to miasto rodzinne Jagody - wytłumaczyłem
-Rozumiem, to ja już pójdę - powiedział i wyszedł
Znowu ogarnęła mnie totalna pustka, ale wierzę w to, że Jagoda przeczytała mój list i wie jak bardzo ją kocham.
Szkoda, że ona nie może pisać ich do mnie...
_____________________________________________________________
Jest już kolejny rozdział. Dodaję troszkę wcześniej go (po 15 komentarzach).
Mam prośbę - chciałabym zobaczyć ile osób czyta jeszcze mojego bloga , wiec jak PRZECZYTASZ TO SKOMENTUJ ;)
Za 20 komentarzy kolejny !
Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli!

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział XXIV

Wczoraj miłość, a dziś tylko łzy...
_____________________________
Szedłem powoli do domu. Przed oczami miałem wszystkie momenty spędzone z Jagodą. Kiedy się poznaliśmy , gdy uznałem ją za małolatę. Pamiętam moment, kiedy uciekła i dałem jej do myślenia, że nic z tego nie będzie. Potem ten Adrian, zranione serce Jagódki, a potem nareszcie chwila, kiedy wyznałem jej co czuje. Mam łzy w oczach , gdy sobie o tym pomyślę... Chciałem z nią spędzić całe życie... To straszne, że odeszła. Nie mogę się z tym pogodzić. Jest mi cholernie przykro, że ludzie , których kochamy tak szybko od nas odchodzą. Już raz straciłem bliską mi osobę - tatę, a teraz Bóg zabrał mi Jagodę...
Dlaczego ? Zadaję sobie to pytanie już setny raz tego wieczoru.
Była taka młoda, kochana, miała masę planów i marzeń. Ja też miałem marzenie - być z nią na zawsze. Jednak ten Ktoś na górze chciał inaczej... Serce mi rozrywa, gdy pomyślę sobie o niej. Wszystko bym dał, aby była tutaj koło mnie. Jej życie nigdy nie było lekkie. Nie sądziła, że nie dożyje osiemnastych urodzin. Tak czasem jest, że kiedy najmniej się spodziewamy śmierci, ona już dawno stoi nad nami i niespodziewanie nas zabiera.
Gdy skręcałem na moją ulicę, w dali zobaczyłem siedzącego na ławce Michała. Postanowiłem do niego podejść.
-Michał - powiedziałem
-Czego chcesz? - warknął i dodał- A gdzie twoja Jagódka? - powiedział kpiąco
-Ona nie żyje idioto! - wykrzyknąłem i odszedłem
Nie wiem czemu powiedziałem to Michałowi, może po prostu to, że z nikim innym nie mogę się z tym podzielić.
Doszedłem do mieszkania i rzuciłem się na fotel.Nie miałem na nic siły, sens mojego życia właśnie znalazł się za drzwiami Św. Piotra.
***
Rano obudziłem się w salonie- chyba zasnąłem. Poszedłem do łazienki wziąć prysznic, a potem ogarnęła mnie kolejna fala wspomnień. Położyłem się na kanapie mając przed oczami obraz Jagody...
Z rozmyślań wyrwał mnie telefon:
-Hej Lewusku, będziesz dziś na treningu? - zapytał wesoło Piszczek
-Nie, raczej nie- odpowiedziałem
-A coś ty taki smutny? Coś się stało?
-Jagoda nie żyje - powiedziałem nie ukrywając smutku
-Jagódka? - zdziwił się Lewy- Ale jak to? Chyba żartujesz? - powiedział Łukasz
-Niestety nie. Miała białaczkę... - powiedziałem
-Boże
-Jestem załamany, nie wiem co robić - powiedziałem
-A co z pogrzebem?- zapytał Piszczu
-Jej mama już przyjechała i ma się wszystkim załatwić
-Nie mogę w to uwierzyć- powiedział Luki
-Nie tylko ty
-To, Robert trzymaj się jakoś... Zwolnimy cię u trenera - powiedział
-Spoko, dzięki - powiedziałem i odłożyłem telefon
Nie ma Jagody, nie ma Jagody...
AAAAAA!!!! Boże ! Jagoda... Moja, mała, kochana Jagódka. Proszę Cię, wróć...
______________________________________________________________
Kolejny smutny rozdział. Następny dodam za 20 komentarzy. Pozdrawiam .

środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział XXIII

On pod koniec pocałował ją i 

szepnął do jej ucha: Zawsze razem, mimo to...


_______________________________________________________________________

Nie ma jej ...
Stoję w korytarzu szpitalnym i czekam na lekarza. Widziałem tak bardzo zmęczone oczy Jagody, kiedy nagle je zamknęła...
Po chwili przyszedł lekarz:
-Przykro mi - powiedział co oznaczało jedno
-Panie doktorze, czyli, że Jagoda nie żyje?- zapytałem
-Niestety - powiedział i dodał- Proszę być silnym - potem odszedł
Zsunąłem się na ziemię i nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. Jagoda, Jagoda- jej już nie ma! Mój Boże, przecież ona była dla mnie wszystkim- kochałem ją nad życie. Teraz sprawdza się zdanie : Spieszmy się kochać, bo ludzie tak szybko odchodzą...
Nie mogłem się ruszyć z miejsca. To straszne, że już nigdy nie porozmawiam z Jagódką, nigdy nie dotknę jej dłoni. Cały czas zastanawiam się, czemu to akurat ją spotkało? Miała jeszcze tyle planów, przed sobą całe życie. Może po prostu była gotowa i Bóg postanowił, że ją zabierze? Nie rozumiem tego. Jak sobie pomyślę o niej, jeszcze kilka dni temu była radosna i chciała spełniać swoje marzenia, tymczasem teraz zabrali ją... Już nie mam dla kogo żyć. Mam ochotę się zabić, ale wiem, że ona by tego nie chciała.
Kiedy wszystko zaczęło się układać, przyszła choroba i zniszczyła wszystko. Dlaczego?
Po chwili łzy spłynęły mi po policzkach i totalnie się załamałem. Jednak po chwili, pomógł wstać mi lekarz.
-Panie Robercie, proszę jechać do domu, albo najlepiej zamówić sobie taksówkę, bo nie może pan w takim stanie prowadzić. Takie rzeczy się zdarzają, przykro mi bardzo. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy - wytłumaczył
-Świat jest niesprawiedliwy - powiedziałem i skierowałem się w kierunku wyjścia
Oczy miałem jeszcze zaczerwienione od płaczu. Wyszedłem ze szpitala, pod którym koczował tłum fanek i reporterów. W jednej chwili tłum dziewczyn podleciał do mnie prosząc mnie o autografy. Nie rozdałem ani jednego... Nie miałem siły. Kolejni byli reporterzy, którzy pytali o stan zdrowia Jagody i czemu płaczę - też nic nie odpowiedziałem. Media po prostu nie rozumieją, że człowiek potrzebuję trochę prywatności i swobody. Teraz nic mnie nie obchodzi, co będą jutro pisać i to, że nie rozdałem kilku autografów. To nic w stosunku, do tego co się dzisiaj wydarzyło. Jagody nie ma! Nie może to do mnie kompletnie dojść!
Ogromnie za nią tęsknię i tak bardzo chciałbym, aby tutaj była cała i zdrowa.
Moje słońce kochane... Nie wierzę , to musi być tylko zły sen.
Jednak nie... To rzeczywistość... Smutna, chora rzeczywistość.
Postanowiłem iść do domu na piechotę, żeby wszystko sobie dokładnie przemyśleć. Po głowie chodziła mi cały czas jedna myśl: Jagoda nie żyje. Czemu to ja musiało spotkać? Nigdy nie miała lekko, zawsze były jakieś przeszkody lub ludzie, którzy podcinali jej skrzydła.
Moja mała, już nigdy nie wróci
___________________________________________________________
Jednak postanowiłam kontynuować tego bloga, mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba, chociaż jest bardzo smutny.
Ta piosenka idealnie obrazuje mojego bloga (UWAGA! MOŻNA SIĘ ROZPŁAKAĆ)
http://www.youtube.com/watch?v=HnByAFUzHOk
:(

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział XXII

Prawdziwa miłość połączyła ich...
______________________________________________________________

Jestem już po pierwszej chemioterapii. Czuję jakby życie powoli mnie opuszczało. Z Robertem możemy komunikować się tylko przez szybę. Odczytuję z jego ust słowa, albo pisze mi coś na kartce. On jest taki kochany. Ja wiem że dłużej już nie pociągnę, fatalnie się czuję. Chciałabym wyzdrowieć, ale ja po prostu wiem, że to niemożliwe. Robert ma ogromne nadzieje na to, że z tego wyjdę.
Teraz leżę w jakiejś okropnej izolatce i co chwilę przychodzi do mnie pielęgniarka. Tym razem przyszedł lekarz:
-Mam dla pani niezbyt dobrą wiadomość. Chemioterapia nie działa, nowotwór dalej się rozwija.
-Panie doktorze, czy to znaczy, że ja - mój głos się załamał- umrę?
-Niestety trzeba się z tym również liczyć- powiedział lekarz
-Proszę nie mówić mojemu chłopakowi! - powiedziałam
-Jeśli sobie pani tego życzy, to jak najbardziej mam obowiązek zachować tajemnicę lekarską.
-Dziękuję - powiedziałam
-Proszę nie tracić wiary, cuda się zdarzają - powiedział doktor i poszedł
Nie wiem co powiedzieć. Kompletnie... Resztki mojej nadziei poszły na dno. Zastanawiam się, czemu los mnie tak potraktował- czy ja coś komuś zawiniłam?
To głupie, ale nie chcę martwić Roberta, że nic z tego nie będzie. On dalej ma nadzieję.
Jak to mówią "Nadzieja matką głupich".
To przerażające, że za chwilę może mnie już tu nie być. Jednak mimo tego, że różnie mi się w życiu układało,  mam co wspominać. Wyjechałam do Niemiec, poznałam Roberta, przekonałam się, że świat jest pełny fałszywych ludzi. Jednak czegoś w życiu dokonałam. Tylko... Najbardziej boli mnie fakt, że moja mama nie przyjechała. Lekarz mówił mi, że dzwonił do niej, ale wyjechała na jakiś tygodniowy kongres i nie ma czasu. Tak się zachowuje prawdziwa matka? Dla niej zawsze była ważna tylko praca. Nawet nie interesuje ją fakt, że jej córka jest umierająca. To podłe. Jestem na nią zła, a mimo to chciałabym ją jeszcze ostatni raz zobaczyć...
Gdy tak rozmyślałam, ktoś zapukał w szybę. Odwróciłam się resztkami sił i zobaczyłam Roberta, który trzymał wielką kartkę z  napisem : KOCHAM CIĘ.
Myślałam, że zaraz się rozpłaczę. W trudnych chwilach nie zostawił mnie, był przy mnie.
Patrzyliśmy sobie długo w oczy. Po policzku Roberta poleciała łza, ja mimo woli też się rozpłakałam.
Chciałabym się w tej chwili do niego przytulić, ale to było niemożliwe. W jego oczach cały czas widziałam nadzieję. Za żadne skarby nie chciałam, aby wiedział, że to być może jedno z naszych ostatnich spotkań...
Nagle poczułam okropny ból, wszystkie urządzenia do których byłam podłączona zaczęły niebezpiecznie piszczeć. Zaraz zjawił się lekarz i pielęgniarki.
A ja popatrzyłam się na Roberta i wyszeptałam ostatnie w życiu słowa: kocham Cię.
Potem wszystkie urządzenia umilkły, a moje serce przestało bić.

Prawdziwa miłość połączyła ich

Walczyli do końca, choć brakło sił


Ona nie chciała by każdego dnia


Musiał patrzeć jak upada tak


Pomyśl jaki to był dla nich ból


Wiedząc, że w końcu odejdzie znów


Wiedząc, że w końcu nadejdzie czas


że wezwie ją do góry, że odejdzie w dal...

______________________________________________________________________
Jest Epilog! Nie sądziłam, że to się tak skończy.
Chciałabym podziękować Wam, że czytaliście mojego bloga i tyle ze mną wytrzymaliście ;*

sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział XXI

Miałam inne zdanie o trenerze... Zawiódł mnie. Dla niego liczą się tylko rankingi, to żałosne! A to co Lewy czuje to już nieważne. Chociaż był to dla nas pewien rodzaj testu. Lewandowski ani chwili się nie zawahał, aby zerwać nasz związek.
Dzisiaj od rana strasznie źle się czuję. Zauważyłam ostatnio, że zrobiłam się dość blada. Na dodatek brzuch mnie uciska i przy tym bardzo boli. Nie wiem co się dzieje, ale wydaje mi się, że po prostu ostatnie sytuacje sprawiły, że jestem taka osłabiona i myślę, że niedługo przejdzie.
Mam zamiar dzisiaj odpocząć w domu. 
Postanowiłam jeszcze chwilę poleżeć w łóżku, a potem ubrałam się w zwiewną sukienkę. 
Weszłam do kuchni i zobaczyłam na stole pyszne śniadanie i Roberta siedzącego i wpatrującego się w ekran swojego tableta. 
-Co tam czytasz? - zapytałam
-O hej, no zobacz sama- podsunął mi tableta
Zauważyłam artykuł na jednej z stron plotkarskich: Lewandowski i siedemnastolatka? Niemożliwe? Ale jednak! 
-Świnie - podsumowałam dziennikarzy po przeczytania artykułu
-Nie ma co się przejmować- powiedział Lewy - zjedz coś
-Nie, nie jestem raczej głodna - powiedziałam
-Jakaś taka blada jesteś. Czy wszystko w porządku? - zapytał
-Tak, tak - dobrze się czuję, bo prostu nie mam ochoty na jedzenie - powiedziałam zatajając prawdę
-Ja muszę iść dzisiaj na trening, idziesz ze mną czy zostajesz? - zapytał
-Chyba zostanę - powiedziałam
-Tylko uważaj na siebie
-Nie martw się, w domu nic mi się nie stanie- zapewniłam go
-No ja mam taką nadzieję - powiedział i dodał- To ja już będę wychodził, bo za pół godziny zaczynamy
-To pa, pa - powiedziałam i pocałowałam go w policzek
Lewy wyszedł, a ja rzuciłam się na kanapę i zaczęłam przeskakiwać po kanałach. Jak zwykle w telewizji nie było nic ciekawego. Jednak włączyłam jakiś program rozrywkowy. 
Nagle przestałam słyszeć spikerkę i zrobiło mi się ciemno przed oczami...
******
W szpitalu
-Gdzie ja jestem? - zapytałam, gdy obudziłam się
-Zemdlałaś, jesteś w szpitalu - powiedział Lewy
-Ale jak to? - zapytałam
-Jak wróciłem  z treningu leżałaś nieprzytomna na kanapie. Strasznie bałem się o ciebie - powiedział
-Aha- nie miałam siły, żeby coś innego powiedzieć
Po chwili do sali wszedł lekarz.
-Czy mógłbym zostać z panią sam na sam? -zapytał
-To ja poczekam na korytarzu - powiedział Robert
-Więc tak, zrobiliśmy pani szereg badań. Wszystkie badania potwierdziły, że ma pani białaczkę. 
-Co? - nie mogłam uwierzyć, zamarłam
-Czy nie czuła się pani ostatnio zmęczona?
-Tak, a nawet bardzo. Jednak myślałam, że to tylko chwilowe osłabienie
-Przykro mi. - powiedział lekarz i wyszedł
Tak! Łatwo mu mówić: przykro mi. To jego praca. Na pewno mówi to dziennie kilka razy. Ja mam białaczkę? Dlaczego zawsze ja? Czemu kiedy wydaje mi się, że znalazłam szczęście, to wszystko musi się zawsze spieprzyć.
Białaczka, białaczka, białaczka.... Nie dochodzi to do mnie ...
O mój Boże, ja nie wierzę. 
Rozpłakałam się na dobre. Łza leciała mi za łzą. Po chwili wszedł Lewy i zastał mnie w takim stanie.
-Jagódko - podbiegł i mocno  mnie przytulił- Co lekarz powiedział?
-Ja , ja - próbowałam wydusić
-Kochanie, co się stało? - zapytał
-Ja, ja - próbowałam powiedzieć- Mam białaczkę- powiedziałam przez łzy
Lewy zamarł, tak samo jak ja , kiedy lekarz mi to powiedział.
-Nieee - Lewy powiedział 
-Niestety tak - powiedziałam dusząc się własnymi łzami
-Zwalczysz to, zobaczysz, wygramy - powiedział Lewy i dodał- Pójdę porozmawiać z lekarzem
-Dobrze- powiedziała  jeszcze cały czas płacząc
Po chwili Lewy wrócił z lekarzem.
-Pani Jagodo, chciałbym to pani powiedzieć osobiście. Zaczynamy chemioterapię natychmiast. - powiedział
-Panie doktorze, jakie ja mam szanse? - zapytałam
-Białaczka jest już w stanie zaawansowanym, nie potrafię pani powiedzieć, to wszystko zależy od organizmu.
Nic nie odpowiedziałam. Lekarz powiedział to wymijająco,ale ja wiedziałam, że mam małe szanse. Dlaczego to zawsze mnie dotykają takie rzeczy? Czemu los przygotował mi takie cierpienie? Kiedy już wszystko zaczynało się układać, kiedy stawałam się szczęśliwą osobą, pojawiła się białaczka. Czemu los dawał mi tyle złudnych nadziei, że wszytko będzie dobrze? Dlaczego, pytam się dlaczego?
Nie mogłam wydusić z siebie żadnego zdania.
-Zabieramy panią stąd na oddział intensywnej terapii. Pan nie będzie mógł się widywać póki co z dziewczyną - powiedział lekarz
-Ale jak to? - powiedział Lewy
-Przepraszam, takie procedury- powiedział lekarz
-Zaraz przyjdą pielegniarze, którzy zabiorą panią. Proszę wierzyć, że wszystko będzie dobrze - powiedział zachęcająco
Lekarz wyszedł, a ja miałam jeszcze chwilę z Lewym na pożegnanie się.
-Gdybyś mnie już nie zobaczył - zaczęłam mówiąc przez łzy
-Przestań tak mówić, wyjdziesz z tego - powiedział Robert
-Nie, nie oszukujmy się! 
-Po prostu musisz wiedzieć, że cię kocham, pamiętaj o tym - powiedziałam
-Ja kocham Cię nad życie i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Obiecaj mi, że to wygrasz. Razem to przezwyciężymy - powiedział
-Obiecuję - powiedziałam łamliwym głosem, po czym do sali weszli lekarze, aby mnie zabrać
-Kocham Cię- powiedział Lewy, gdy odjeżdżałam na oddział
-Nawet sobie nie wyobrażasz jak ja Ciebie bardzo - powiedziałam
_____________________________________________________________
Jest bardzo smutny rozdział, do końca już niewiele rozdziałów, proszę o komentarze.

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział XX

I czekolada spadła na drugie miejsce, kiedy pojawiłeś się Ty ♥
________________________________

Po imprezie zostały tylko puszki i butelki po alkoholu oraz pełno porozrzucanych chipsów i paluszków. Jednym słowem: bałagan.
Razem z Agatą nie zamierzałyśmy tego sprzątać, dlatego zrobiłyśmy pobudkę chłopakom, którzy leżeli na podłodze.
-Ejj, wstawać! - powiedziałam do śpiącego Mario
-Nie rób mi tego, jeszcze chwilę- mamrotał pod nosem
-No to znajdzie się inny sposób na obudzenie panów - powiedziała Agata i oblała każdego z nich zimną wodą
-Zlituj się kobieto ! - powiedział Kuba
-Do sprzątania chłopcy! - powiedziałam
Wyglądali na nieźle skacowanych, no ale sami chcieli imprezie.
-Po co nas budziłyście? - zapytał się Robert
-No na przykład z tego powodu, że trzeba tutaj posprzątać - powiedziałam
-Jaguś, ale my mamy taką umowę, że u kogo organizowana jest impreza, to ten sprząta - wyjaśnił Lewy
-Rozumiem - powiedziałam trochę zmieszana
-Nie martwcie się o to, już mam na dzisiaj zamówioną panią do sprzątania - powiedział
-Przepraszamy w takim razie za tą pobudkę - powiedziałam
-Nie ma sprawy. - powiedział Piszczu
-Ok, to my się zmywamy - powiedział Lewy
-Na nas też już chyba pora - dodał Błaszczu
Po chwili spaceru byliśmy już w mieszkaniu Roberta.
-Jak ci się podobało na imprezie? - zapytał
-Znaczy się nie było najgorzej - powiedziałam
-Nawet dobrze się czuję, myślałem, że będzie gorzej - powiedział
-Ej jest dopiero południe , nie traćmy czasu- chodźmy na spacer- powiedziałam
-Okej, możemy iść
Wyszliśmy na zewnątrz. Było ślicznie, świeciło słońce. Szliśmy sobie przez alejkę parkową, gdy nagle zwalił się tłum paparazzi i zaczął robić nam zdjęcia. Zaczęliśmy uciekać, jak małe dzieci przyłapane na wzięciu bez pozwolenia czekolady.
-Tak wygląda właśnie życie z gwiazdą Bundesligi - powiedział Robert
-Ha ha ha - powiedziałam
Na szczęście hieny dały nam spokój i weszliśmy do małej kafejki.
-Na co masz ochotę? - zapytał Lewy
-A może na Latte - powiedziałam
Gdy Robert poszedł zamówić, do kawiarni weszła jakaś kobieta w czarnym kapeluszu. Usiadła sobie dokładnie na przeciwko nas. Jednak postanowiłam się nią nie przejmować. Po chwili Lewy wrócił, a do nas podeszła ta dziwna kobieta.
-Dzień dobry.  Jestem dziennikarką i chciałam przeprowadzić krótki wywiad z panem
-Przepraszam, ale teraz spędzam czas- nie dokończył
-Z dziewczyną? - zapytała przebiegle dziennikarka
-Nie powinno to panią interesować- powiedział
-Czyli jednak - uśmiechnęła się pod nosem i odeszła
-Nienawidzę takich natrętnych dziennikarek - powiedział Robert
-Założę się, że jutro gazety będą huczeć o tym, że Lewy ma nową dziewczynę
-Bardzo możliwe - powiedział
Gdy wyszliśmy z kawiarni do Lewego zadzwonił Klopp.
-Tak, rozumiem panie trenerze, zaraz będę - powiedział Lewy
-Coś się stało? - zapytałam
-A nic, po prostu trener wzywa mnie do siebie na rozmowę. Mam nadzieję, że to nic poważnego - powiedział
-To ja pójdę może do domu, bo pewnie chwilę ci zejdzie - zaproponowałam
-No pewnie tak. Tu masz klucze- podał mi
Rozeszliśmy się przed stadionem, jednak nie chciałam iść do domu, byłam ciekawa tego co trener ma do przekazania Lewemu. 
Weszłam chwilę po Lewym. Na moje szczęście drzwi od trenera były lekko uchylone, dlatego mogłam stanąć i wszystko słyszeć.
-Dzień dobry, wzywał mnie pan - powiedział Lewy
-Owszem, chciałbym z tobą porozmawiać 
-Słucham pana - powiedział
-Więc, może to zabrzmi niezręcznie, ale słyszałem, że jesteś w związku z Jagodą. Chciałem ci powiedzieć, że to nie wpływa pozytywnie na Twoje rankingi. Nie zrozum mnie źle, ale po prostu jesteś traktowany trochę inaczej, rozumiesz o co mi chodzi - 25-latek z 17-latką? W sumie to jeszcze dziecko. Wydaje mi się, że jeśli chcesz pozostać dłużej w tym klubie musisz z nią zerwać.... - powiedział Klopp
-Pan żartuje? - zapytał zdziwiony Lewy
-Niestety nie. - powiedział
-Ale ja kocham Jagodę ! - powiedział Robert
-Niestety nie wpływa to dobrze na rankingi, jesteś uznawany jako po prostu pedofil
-A gdzieś mam te rankingi! Kocham Jagodę i nie zrezygnuję z niej. Może mnie pan wywalić z drużyny, ale z Jagodą się nie rozstanę. Do widzenia! - uniósł się i wstał
Gdy wyszedł zobaczył mnie.
-Jagoda? Co ty tutaj robisz?
-Postanowiłam jednak na ciebie poczekać- powiedział
-Słyszałaś to wszystko? - zapytał
-Tak - rozpłakałam się, a Lewy mnie przytulił
-Nie chcę być dla ciebie ciężarem - powiedziałam
-Co ty gadasz? - powiedział
-Jak ma to zaszkodzić twojej karierze... -powiedziałam
-Kocham Cię, rozumiesz? I nigdy cię nie zostawię ! - powiedział 
_______________________________________________________________
Jest już XX rozdział! :) Ktoś czyta jeszcze wgl? :)

środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział XIX


 Po raz pierwszy rzeczywistość wydawała jej się lepsza niż sny , z których dawniej nie chciała się budzić . ♥

_______________________________

Otwiera się przede mną całkiem nowa strona w życiu. Stronę z tytułem: Michał już zamknęłam. Mam tylko cichą nadzieję, że nie przydzielą nas do tej samej klasy. Jednak nadal nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Michał był taki miły, pomocny, zwrócił na mnie uwagę, a potem co? To takie dziwne. A może to coś ze mną jest nie tak. Sama nie wiem co myśleć. Najlepiej będzie jak całkowicie o nim zapomną - teraz mam Lewego.
Nie zdawałam sobie sprawy, z tego, że on coś do mnie czuje... Ja byłam po prostu beznadziejnie zakochaną małolatą w przystojnym piłkarzu- takich dziewczyn jest miliony. Moje marzenie jednak się spełniło... Tylko czy na długo? Mam dość rozstań, płaczu i porażek. W ostatnim czasie było ich zbyt wiele. Chciałabym być tak po prostu szczęśliwa... Czy kiedyś ten stan będzie trwał dłużej niż dwa dni? Kiedy wszystko zaczyna się układać, kiedy okazuję się, że nareszcie znalazłam klucz do szczęścia, ktoś wtedy zawsze musi wymienić zamek... Życie jest trochę niesprawiedliwe... Wiem, że inni mają gorzej- nie mają pracy, czy nie mają gdzieś mieszkać, ale za to ja prawie nigdy nie miałam bliskiej mi osoby, która by mnie nie zraniła. Rodzice nie przejmowali się mną, od małego zajmowała się mną opiekunka. Potem moi niby "przyjaciele" , którzy chcieli się mnie pozbyć, a nareszcie własna ciocia, która miała podobny plan jak znajomi... Na dodatek nie wiem gdzie jest - czy w Warszawie, czy w Dortmundzie - nie mam pojęcia. W sumie nie interesuje mnie już to. Mam Roberta- on jest teraz dla mnie najważniejszy. To głupie, bo ja mam siedemnaście lat już (poszłam rok wcześniej do szkoły), a Robert ma dwadzieścia pięć- w sumie 8 lat różnicy, ale miłość nie zna wieku.
Mam serdecznie dość smutnych dni, dlatego zamierzam nie przejmować się tak wszystkim, wziąć życie w  swoje ręce. Nie pozwolę, by ktoś nim kierował...
Jak zwykle rano dopadały mnie takie rozmyślania o moim życiu. Śmieszne, prawda? Zazwyczaj każdy przeżywa takie rzeczy wieczorem, a ja zazwyczaj wyciągam wnioski z wydarzeń dopiero rano.
Postanowiłam nie tracić pięknego dnia na leżenie w łóżku, dlatego ubrałam się.
Poszłam do kuchni i zastałam Roberta:
-Hejoooo - przywitałam się i podeszłam go mocno przytulić
-No siema- powiedział
-Jak się spało? - zapytałam
-Całkiem okej. - stwierdził
-Mhmm, sam zrobiłeś? - wskazałam na naleśniki
-Całkiem sam- powiedział
-Jesteś kochany! - uśmiechnęłam się
-Posłuchaj, jest dzisiaj imprezka u Mario, przed chwilą właśnie dzwonił i pytał się czy wpadniemy?
-Czemu nie? Możemy iść- powiedziałam
-To super, a chciałabyś sobie coś kupić? - zapytał
-Nie chcę cię na nic naciągać- powiedziałam
-Chyba żartujesz, z przyjemnością dam Ci swoją kartkę
-Nie wiem co mam powiedzieć
-No nic, po prostu po śniadaniu jedziemy do centrum handlowego i kupisz sobie tyle rzeczy ile będziesz chciała, zrozumiane? - zapytała i słodko się uśmiechnął
-No okej, okej - powiedziałam
Po śniadaniu pojechaliśmy do centrum handlowego. Byłam nastawiona pozytywnie na te zakupy, chciałam miło spędzić czas z Lewym. Jak weszliśmy , trzymaliśmy się za rękę, wszyscy się na nas patrzyli. Coś tam pomiędzy sobą mówili, co chwilę jakiś dzieciak podchodził po autograf czy prośbę o wspólne zdjęcie. Trochę to męczące, w sumie nie psuło mi to humoru. Jednak kiedy weszliśmy do jakiegoś sklepu zobaczyliśmy Michała. Był w dziale męskim i zauważył nas!
-No proszę, kogo ja tu widzę? - powiedział
-Jesteś bezczelny - oburzył się Lewy
- Widzę, że się już pocieszyłaś- uśmiechnął się kpiąco
-Nie musiałam się po tobie pocieszać, bo debilami nie warto się zamartwiać- stwierdziłam i odwróciłam się w inną stronę , Lewy poszedł za mną.
-Co za debil, przywaliłbym mu - powiedział Robert
-Spokojnie- powiedziałam - Nie obchodzi mnie on, jest podłym debilem i tyle
-Ej, no popatrz jaka ta ładna! - powiedział Lewy
Boże, nie wiedziałam, że ma taki dobry gust. Znalazł naprawdę śliczną sukienkę. Była to cudowna mała czarna.
-Jest piękna ! Już ją mierzę ! - powiedziałam i poszłam do przymierzalni

-Ślicznie w niej wyglądasz- powiedział Lewy, gdy wyszłam z przymierzalni
-Dzięki, to co? Bierzemy ją?
-Pewnie
Potem poszliśmy do kasy i kupiliśmy sukienkę. W domu miałam do niej świetnie pasujące czarne szpilki.
-Już piętnasta, może pójdziemy coś zjeść- zaproponował
-Okej - zgodziłam się
Poszliśmy na obiad do pobliskiej restauracji i zjedliśmy lekki obiad. Potem wróciliśmy do domu.
-O której jest ta impreza? - zapytałam
-o 19 - odparł Lewy
-To ja już się muszę szykować, zamawiam łazienkę - powiedziałam i pobiegłam wziąć relaksującą kąpiel. Potem nałożyłam sobie maseczkę, ubrałam szlafrok i wysuszyłam włosy. Następnie podkręciłam je delikatnie na lokówce. Następnie przyszedł czas na makijaż - on również był bardzo subtelny. Nałożyłam podkład, pociągnęłam usta błyszczykiem i zrobiłam sobie kreskę nad okiem. Ogólnie prezentowałam się dość dobrze, nie za sztucznie.
Potem ubrałam się w sukienkę, poszłam po szpilki- i tak zleciało. Nagle zrobiła się osiemnasta trzydzieści. Weszłam do salonu - Lewy wyglądał nieziemsko w garniturze.
-Pięknie wyglądasz- powiedział i pocałował mnie w policzek
-Chodźmy już może - powiedziałam
-Ok - wyszliśmy i skierowaliśmy się w kierunku auta Roberta
Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Dom Mario robił wrażenie. Był ogromny!
Przywitał nas gospodarz. :)
-Siema kochani, wchodźcie- powiedział
-Hej - powiedziałam
-Oj, Jagódko , jak moja siostrzyczka dziś pięknie wygląda - zaczął się do mnie trochę przystawiać
-Goetze, nie wiem czy wiesz, ale jesteśmy razem - powiedział Lewy
-A, to przepraszam, już mnie nie ma - zaśmiał się i dodał- Szczęścia i wytrwałości
-Dzięki wariacie - powiedziałam
Gdy weszliśmy do salonu, impreza dopiero się rozkręcała. Była już większość chłopaków z BVB ze swoimi dziewczynami.
-Hej - poszłam przywitać się z kolejnymi wariatami
-Siema, a słyszeliśmy już - powiedział łobuzersko Łukasz
-To teraz wiecie to ode mnie oficjalnie: Ja i Robert jesteśmy razem
-A co z Adrianem? - zdziwił się Kuba
-Nie chciałabym już do tego wracać - powiedziałam
-Rozumiem
Po chwili puścili muzykę i moją ulubioną piosenkę Rihanny - Only girl in the world.
-Porywam panią - powiedział Lewy i ruszyliśmy na parkiet
Tańczyliśmy przez dobre kilka piosenek.
Potem była odbijanka.
-Mi chyba nie odmówisz- powiedział Mario
-No jasne, braciszku - powiedziałam i uśmiechnęłam się
Z  Mario przetańczyłam dwa utwory.
Byłam dość zmęczona i chciało mi się pić, dlatego podeszłam do barku i nalałam sobie soku.
-Może chcesz coś mocniejszego? - zagadnął Roman
-A nie, dziękuję - soczek wystarczy - stwierdziłam
-Jak chcesz, jakby co służę pomocą - uśmiechnął się i poszedł do swojej dziewczyny.
Lewy, Piszczu i Kuba gdzieś zniknęli. Za to podeszła do mnie Agata - żona Kubusia. Wyglądała bardzo miło.
-Hej, jestem Agata- przywitała się - żona Kuby
-O siema, a ja Jagoda i chyba mogę powiedzieć, że dziewczyna Roberta
-Fajnie, że jesteście razem. Lewy stał się bardziej promienny niż zwykle - Kuba mi to mówił- powiedziała
-Naprawdę? To miło, że dzięki mnie ma lepszy humor 
-A tak w ogóle, to nie wiesz gdzie oni się podziali? - zapytała
-Nie mam pojęcia, może chodźmy ich poszukać
Dom Mario, jak już wspominałam był bardzo duży. Chłopaków znalazłyśmy dopiero w dziesiątym z kolei pokoju. 
-Co wy robicie? - zdziwiłam się
-A gramy w butelkę - powiedział Kuba, a Agata popatrzyła na niego z lekkim kpiącym uśmieszkiem
-Może dołączycie ? - zapytał Robert
-No w sumie może być zabawnie - powiedziałam
Przysiadłyśmy się z Agatą do chłopaków. Najpierw kręcił Lewy i wypadło na Piszczka.
-Zadanie czy pytanie? 
-Pytanie! - powiedział Piszczu
-W takim razie, czy podoba ci się Jagoda?
-Znaczy się jest moją siostrą, ale ładną siostrą - stwierdził
- I na tym masz poprzestać- powiedział Lewy
-Ok, teraz ja - powiedział Piszczu
Wypadło na mnie.
-No to pytanie czy zadanie?
-A może zadanie , zaryzykuje - powiedziałam
-W takim razie nie będzie to dla ciebie wielkie wyzwanie, wiec pocałuj Lewego
Zrobiło mi się gorąco, jak to usłyszałam, ale zgodziłam się.
Podeszliśmy do siebie z Lewym i po chwili nasze usta się spotkały. To nie było trudne zadanie, Piszczu myślał, że mnie zagnie.
Po dłuższej chwili chłopcy zaczęli zasypiać, bo byli , jakby to delikatnie powiedzieć - pijani.
Zostawiłyśmy ich z Agatą, a gdy poszłyśmy do salonu zobaczyłyśmy podobny widok- wszyscy spali. Dlatego każda z nas poszła do osobnego pokoju i zasnęłyśmy.
___________________________________________________________________
Hej kochani! Proszę oto następny rozdział! Następny niebawem, ale na pewno nie jutro. Proszę o komneatarze i pozdrawiam ! ;**



wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział XVIII

Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy... Nie miałam pojęcia, że będziesz dla mnie tak ważny.
_________________________________________________

Wstałam rano niezwykle promienna. Miałam wyśmienity humor. Gdy wstałam i wyszłam na balkon przypomniały mi się wszystkie obrazy wczorajszego dnia. Najpierw spacer w parku, lody z Michałem , trening, pizza, a na końcu wyznał mi, że mu się podobam. Piękne zakończenie dnia.
Jednak nadal nie mogę uwierzyć w to, że jestem tak szczęśliwa. Przecież wcześniej bywało to rzadkością. Michał jest naprawdę świetnym chłopakiem: miły, pomocny, a do tego przystojny. Mam nadzieję, że będzie mi z nim dobrze. Tylko... Muszę się przed sobą przyznać, przecież nie będę się oszukiwać. Mimo tego, że Michał bardzo mi się podoba, nadal czuję coś w małym stopniu do Lewego. Wydaje mi się, że on też, bo przez ostatnie dni dał mi to do zrozumienia. Te ciągłe zazdrosne odzywki. Nie mogę w to uwierzyć, że Lewandowski zainteresował się mną? Nie wyglądam może już jak dziecko, no ale do kobiety mi daleko. Jednak... Nie wiem co go do tego skłoniło... To wszystko jest takie ciężkie. Jeszcze nie powiedziałam Robertowi, że jesteśmy razem. Jestem ciekawa jak zareaguje. Sama nie jestem przekonana, co do Michała. Znamy się tak krótko, a wczoraj to działo się tak szybko, zgodziłam się pod wpływem emocji. Może to dobrze, że tak zrobiłam? Nie wiem, ostatnio los podrzuca mi pod nogi co raz to nowe kłody. Wszytko było by w porządku, gdyby nie to, że nadal czuję coś do Lewandowskiego. To dziwne i za razem śmieszne uczucie. Powinien podobać mi się tylko Michał, w końcu na początku mi na nim zależało. Chciałam w sumie zrobić na złość Lewemu, bo on mnie też skrzywdził. Teraz nie jestem przekonana swoich uczuć co do Michała, a jestem w stu procentach pewna, że nadal podoba mi się Robert. Czemu życie musi być takie skomplikowane? Przecież mogłoby być łatwiej! No tak, zapomniałam. Ja nigdy nie mogę mieć łatwo, zawsze muszę mieć pod górkę. To takie niesprawiedliwe, ale z drugiej strony serce nie sługa...W sumie trochę żałuję tej decyzji, którą podjęłam wczoraj. Jak dla mnie było to zdecydowanie za szybko. Teraz trochę głupio odmówić. To wszystko jest bardziej skomplikowane niż myślałam. Dziwna jestem, zbyt dziwna. Cały czas nie mogę się zdecydować. Przez chwilę Lewy przestał mi się podobać, ale kiedy zaczął spotykać się z Elizą, było mi bardzo smutno i coś we mnie wtedy uderzyło. Może to była zazdrość?
Po długim namyśleniu się stwierdziłam, że trzeba iść się ubrać, bo bez względu na wszystko trzeba powiedzieć Robertowi o mnie i o Michale...
Wstałam i ubrałam się.
Włosy związałam w kitkę i poszłam do kuchni. Lewy siedział jak zwykle i sprawdzał coś na swoim tablecie. Śniadanie było gotowe- pyszne tosty i kakałko .
-Siemka -przywitałam się
-O hejo - powiedział 
-Muszę ci coś powiedzieć- nie chciałam owijać w bawełnę
-Tak? 
-Jestem z Michałem - powiedziałam i dodałam- Ale nie wiem czy postąpiłam dobrze
-Yyyy- powiedział Lewy- Jeśli chcesz znać moje zdanie to mało się znacie i tak naprawdę nie wiesz do końca jaki jest.
-No wiem i tego się obawiam. 
-No widzisz -powiedział
-A teraz poważnie się zastanawiam nad tym, czy on mi się nadal podoba. - powiedział i usiadłam do stołu
-Musisz to przemyśleć. - powiedział
-Wiem. Powoli dochodzę do wniosku, że to się nie uda
-Jeśli mogę wiedzieć, dlaczego zmieniłaś tak szybko zdanie? - zapytał
-Naprawdę nie wiesz?
-No nie - odpowiedział
-Znasz może takiego o nazwisku Lewandowski? 
-No tak - powiedział i się uśmiechnął
-Ten gość po prostu totalnie zakręcił mi w głowie - powiedziałam
Lewy popatrzył się na mnie i uśmiechnął się.
-A zdajesz sobie sprawę, że cholernie podoba mi się taka Jagoda- powiedział
W tej chwili podszedł do mnie i mocno mnie przytulił:
-Przepraszam, za to jaki byłem na początku. Jesteś dla mnie wszystkim i poczułem się strasznie źle, gdy dowiedziałem się,  że poznałaś kolegę, bo wiedziałem, że jesteś taka śliczna i każdemu zakręcisz w głowie.
-Przestań już - powiedziałam- Tylko, ja tak nie mogę. Nic nie czuję do Michała - powiedziałam i pobiegłam do pokoju, aby wysłać esemesa do niego, czy możemy się spotkać.
Na telefonie miałam jedna nieodebraną wiadomość od : Michał
Jej treść brzmiała:
Dzięki, że jesteś taka naiwna, niby nabrałaś się, że chcę z tobą chodzić? Hahah, jesteś głupia. Sory, zrywam z tobą. Aha i dzięki, że poznałaś mnie z chłopakami z BVB. Na tyle się przydałaś.
Mimo tego, że nic już do niego nie czułam zrobiło mi się strasznie przykro, a łzy same napłynęły mi do oczu. Po prostu usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Zostałam tylko wykorzystana i poniżona. Robert usłyszał, że jest coś nie tak i przyszedł do mnie:
-Jagoda? Co się stało? - zapytał zatroskany
Nic nie odpowiedziałam, tylko podałam mu swój telefon.
-Co za debil - powiedział
-Mega debil. Tylko mnie wykorzystał! - powiedziałam
-Nie martw się, przez takiego nie warto płakać - powiedział i przytulił mnie
-Masz rację, w końcu tak naprawdę mi się nie podobał. Mi podoba się tylko Lewandowski! 
______________________________________________________
Rozdział krótki, za co Wasz przepraszam, ale dużo nauki. Ściskam Was i dziękuję za tyle komentarzy. <3 To one dają mi taką siłę do działania ;*

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział XVII

Moje szczęście, ma Twoje imię ...
______________________________________

Od naszej wczorajszej rozmowy z Robertem mało się do siebie odzywamy. On jest zły na mnie za to, że jak on to ujął "uganiam się za chłopakami", a ja jestem wściekła za to, że jest z tą wredną laską ! Lewy nawet nie zna Michała, więc nie ma prawa go oceniać , a ja już niestety przekonałam się jaka jest Eliza. Założę się, że jest z Lewandowskim tylko dla kasy i żeby zabłysnąć w mediach. Wyczuwam takie osoby na kilometr. Naprawdę dziwię się jak on może się z nią zadawać, po tym co mi zrobiła. To żałosne, że próbował wściskać mi kit, że ludzie się zmieniają. Owszem, może się zmieniają, ale na gorsze. Dobrym przykładem na to jest on sam. Odkąd zadaje się z Elizą wszystkiego się czepia i nie jest już taki miły jak na początku. Wolałam tego Lewandowskiego, przy którym jak coś powiedział to dostawał rumieńców, a teraz mam to wszystko gdzieś, a na dodatek prawi mi kazania. Ciekawa jestem co on robił w moim wieku? Przecież nic złego nie robię ! To chyba normalne, że mogę mieć kolegę, a nawet chłopaka. W końcu już niedługo będę mieć siedemnaście lat!
Teraz siedzę sobie w swoim pokoju. Słyszę jak Lewy robi coś w kuchni, to dziwne, że dzisiaj nigdzie nie poleciał czegoś "załatwić". Szczerze, to przestałam mu już ufać. Na początku wydawał się taki miły i fajny, ale teraz... Nie sądziłam, że taki się stanie. Jednak nie będę się fochać jak pięcioletnie dziecko i będę zachowywała się normalnie. Mam dość kłótni i oszustwa.
Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic. Umyłam dokładnie twarz i nałożyłam podkład. Potem poszłam do sypialni, aby się ubrać. Odkąd poznałam Michała, mam rano zawsze ten sam dylemat: w co się ubrać? Jednak wydaje mi się, że on nie patrzy na moje ubrania , gdyż wtedy kiedy na niego wpadłam byłam bez makijażu i w dresach. To fajne uczucie, gdy spotykasz się z chłopakiem, który widzi w tobie coś więcej niż ubranie. Dobrze, że z Adrianem zakończyłam te chore gierki. Michał jest od niego o wiele lepszy. Jeszcze ani słowa nie powiedział o swoim wyglądzie, a Adrian cały czas mówił, że muszę z nim być, bo nikogo lepszego sobie nie znajdę. Mylił się, bo znalazłam sobie kogoś lepszego. Jest nim Michał- nie można go porównać z nikim innym- jest wyjątkowy, uroczy, inteligentny i ma dobre serce. Bardzo się cieszę, że będziemy razem chodzić do tego samego liceum. Mam nadzieję, że przydzielą nas do tej samej klasy.  Po długim namyśle co na siebie włożyć zdecydowałam się na bluzkę z kołnierzykiem i miętowe rurki.
Poszłam do kuchni. Robert siedział przy stole i pił sok, co mnie  mocno zdziwiło, bo zazwyczaj miał jeszcze tableta.
-Hej! Widzę, że dzisiaj śniadanie bez Internetu
-Śniadanie tak, ale za to całą noc przy nim spędziłem
-Że co? Lewy, w  nocy się śpi. Masz dzisiaj trening, a wyglądasz jak siedem nieszczęść
-Popatrz co piszą - podał mi tableta
Spojrzałam i zobaczyłam jakąś niemiecką stronkę informacyjną, na której były duże nagłówki: Nowa dziewczyna Lewandowskiego nareszcie wyjawni nam jego wszystkie tajemnice. i tak dalej
-Mówiłam
-Masz rację, ludzie się nie zmieniają, a przynajmniej tacy jak Eliza. Chciała się zemścić , po prostu. Teraz całe Niemcy wiedzą o moich wszystkich tajemnicach, które wyssała z palca. Na przykład zobacz na tą: Lewandowski po kryjomu przed trenerem wpieprza dziesięć batonów dziennie. To żałosne!
-To co teraz  z waszym związkiem?
-Już z nią zerwałem. Przez esemesa. Chamsko, bo chamsko, ale ona postąpiła identycznie i nie będę tracił paliwa po to, żeby osobiście jej to powiedzieć
-Masz rację. Braciszku, cieszę się, że zmądrzałeś- uśmiechnęłam się
-Wybierasz się dziś gdzieś? 
-Myślałam, żeby spotkać się z Michałem
-Ok. To bawcie się dobrze , ja mam dzisiaj trening- powiedział ku mojemu wielkiemu zdziwieniu
-A możemy przyjść? Michał jest waszym wielkim fanem
-Nie ma sprawy, mam nadzieję, że Klopp nie będzie miał nic przeciwko temu
-To wspaniale. O której macie trening?- zapytałam
-O czternastej - powiedział
-Ok, to napisze esa do Michała- powiedziałam i wyciągnęłam telefon
Ja: Siema, masz ochotę dzisiaj iść na trening BVB
Michał: Chyba żartujesz? :O
Ja: Nie, nie żartuję. 
Michał: Pewnie, jesteś kochana. A Robert się już nie gniewa?
Ja: Właśnie nie i to mnie zdziwiło, zresztą opowiem ci jak się spotkamy. Może za godzinę w parku?
Michał: Mi pasuje. Będę czekał ;*
Ja: Ok, do zobaczenia
Ucieszyłam się , że Michał wyraził taki entuzjazm.
-Bardzo się ucieszył - powiedziałam 
-To fajnie, no przyprowadź go, w końcu mu się trochę przyjrzę - powiedział z diabelskim uśmiechem
-Tylko spróbuj Lewandowski, ty idioto! - zaczęłam obkładać go pięściami, ale w sumie nie przyniosło to zamierzonych efektów
-Jesteś tylko moją małą siostrą i nic mi nie zrobisz- rzucił Lewy i zaczął uciekać
-Jesteś tchórzem ! - krzyknęłam
Goniliśmy się jak małe dzieci, a na koniec walnęłam go poduszką, i zaczęła się bitwa poduszkowa. 
-Ale z nas krejzole- powiedział, gdy leżeliśmy na podłodze, zmęczeni zabawą
-Hahah, zawsze chciałem mieć taką siostrę- powiedział
-Ej, Lewy, przecież ty masz siostrzyczkę - Milene
-No tak
-Ja już muszę się zbierać, bo umówiłam się z Michałem- powiedziałem
-Szkoda 
-Szczęściarz  z niego
-Przestań, bo mnie wkurzasz Lewandowski!
-Ej, a co z miłością do mnie? - zapytał nagle
-O co ci chodzi?
-No przecież w końcu uciekłaś z domu, bo ja byłem z Mileną
-A co to ma to rzeczy? Jesteś sławnym piłkarzem, na dodatek jesteś dorosły, a ze mnie jeszcze dziecko- powiedziałam
- Aha- powiedział Lewy- Ja cię wtedy nie chciałem urazić
-Nieważne, już do tego nie wracajmy - powiedziałam
-Spoko, idź, bo się spóźnisz
-Już, to widzimy się na treningu, tak?
-Pewnie - powiedział i pomachał mi
Wyszłam na ulicę. Pogoda była idealna. Nie było ani za zimno, ani za ciepło, słońce świeciło. Doszłam do naszego miejsca- czyli do drewnianej ławeczki. Usiadłam sobie i czekałam.  Po chwili usłyszałam znajomy głos:
-Jagoda!
Odwróciłam się, był to oczywiście Michał.
-Siema - przywitałam się i pocałowałam go w policzek
- Jesteś najukochańsza na świecie -przytulił mnie mocno
-Spokojnie, to tylko trening- powiedziałam
-Tylko? Marzyłem o tym! Spełniłaś już jedno moje marzenie! - powiedział
-Cieszę się - powiedziałam - Trening jest za godzinę, to co robimy? - zapytałam
-Chodź na lody, muszę ci się jakoś odwdzięczyć
-Michał, nie ma sprawy. Ja bardzo często chodzę na ich treningi - powiedziałam
-Jesteś ogromną szczęściarą
-Bez przesady. W końcu braci trzeba odwiedzać.
-Braci? - zdziwił się
-No chodzi o to, że tam wszyscy uważają mnie za ich młodszą siostrę - powiedziałam
-Jednym słowem: masz branie - powiedział
-No coś ty - szturchnęłam go
Gdy byliśmy już w kawiarni , zamówiliśmy sobie po deserze lodowym i usiedliśmy przy stoliku.
- Mówiłaś, że Lewy już nie jest na ciebie zły. O co chodzi? - zapytał
- O to, że ja go ostrzegałam przed Elizą, a ona podle go wykorzystała i do prasy wyjawiła jego wszystkie tajemnice, które zmyśliła -powiedziałam
-Ale podła-stwierdził
-Dokładnie. Chciała się tylko zemścić, chwilkę się zabawić. To żałosne - powiedziałam
Po chwili kelnerka przyniosła nam lody i zaczęłam delektować się pysznym smakiem lodów. Były przystrojone bitą śmietaną i pysznymi owocami. Mniam, pychota.
Po miłych chwilach spędzonych w kawiarni udaliśmy się w stronę stadionu. Gdy strażnik mnie zobaczył już z daleka się uśmiechał.
-Dzień dobry proszę pana. Dzisiaj jeszcze kogoś przyprowadziłam - powiedziałam
-Nie ma sprawy, wchodźcie- powiedział
Gdy wchodziliśmy usłyszałam jeszcze ciche westchnienie i jego słowa wypowiedziane : Młodość jest piękna. Aż się uśmiechnęłam i muszę zgodzić się z tym panem w stu procentach. Chciałabym, żeby było już tak zawsze. 
Usiedliśmy na ławce rezerwowych i czekaliśmy na wyjście chłopaków. Pierwszy pojawił się trener, który krzyknął do mnie z daleka:
-Cześć Jagoda!
Uśmiechnęłam się i pomachałam mu.
-Jaguś, ale ty masz wtyki. Już się boję - powiedział Michał
-Byłeś kiedyś na meczy BVB? - zapytałam
-Jeszcze nie miałem okazji - przyznał
-Lewy zawsze daje mi wejściówki na jakieś ważne mecze. Może kiedyś się razem wybierzemy? - zapytałam
-Chętnie- powiedział
Po chwili chłopcy wolnym tempem wbiegli an boisko, ale gdy mnie zobaczyli zaczęli machać i wołać: Cześć siostrzyczko!
-Hahah ! - zaśmiał się Michał- Z tymi braćmi to prawda
-No pewnie, najprawdziwsza
W połowie treningu było lekkie zamieszanie. Roman doznał jakiejś kontuzji i trening został przerwany. Wtedy Mario i Marco wesoło do mnie podbiegli:
-A kogo siostrzyczka przyprowadziła? - wyszczerzyli zęby
-A kolegę- wystawiłam im język
-Taaa... kolegę - powiedział Marco
-A co zazdrosny? - zapytałam
-Skądże, ale martwię się o moją małą siostrę
-Bez przesady, już nie jestem taka mała- powiedziałam
-Dobrze chłopcy, dość gadania ! Na szczęście Romanowi nic wiele się nie stało, nie ma złamania ni zwichnięcia, więc jest dobrze! Wracamy do treningu!
Chłopcy niechętnie powlekli się na boisko, ale zaraz podzielili się na drużyny i mieli grać. 
-Ale panie trenerze, jak to będziemy na jedną bramkę grać?
-No właśnie nie wiem. Nie mamy kogo postawić na drugą,
-A może ja bym mógł? - zapytał się Michał
-Naprawdę tego chcesz? Dadzą ci nieźle w tyłek - stwierdził trener
-To nic, stanę na bramce- powiedział
Zdziwiłam się, że Michał umie tak dobrze bronić. Obronił, aż pięć piłek, a tylko dwie przepuścił.
-Grasz gdzieś? - zapytał Klopp Michała po skończonym treningu
-Nie, ale jak mieszkałem w Polsce grałem w takim małym klubie w Warszawie
-Masz talent -powiedział Jurgen
-Dziękuję - widać było, że ta pochwała bardzo ucieszyła Michała
Potem chwilę poczekaliśmy na chłopaków. Pierwszy przyszedł Lewy:
-Jak ci się podobało? Świetnie broniłeś -powiedział Lewy
-Było fantastycznie ! - powiedział
-Lewy, a masz może jakieś wolne bilety na najbliższy mecz? - zapytałam
-No pewnie, proszę - podał mi dwie wejściówki na strefę dla VIPów.
-Dziękuję braciszku - powiedziałam
Po kilku minutach dołączyła do nas reszta.
-To co, może pójdziemy na pizze? - zaproponował Lukasz
-Jak dla mnie ok -powiedział Lewy i wszyscy mu zawtórowali 
-Chodźcie z nami - powiedział Marco
-No pewnie, że pójdziemy- powiedział
-Nie wierze, idę na pizze z piłkarzami Borussi Dortmund - powiedział Michał
Czułam, że sprawiłam mu ogromną przyjemność. W końcu nie codziennie ma się trening z BVB.
Gdy doszliśmy do pizzeri, złożyliśmy zamówienie . W czasie czekania na posiłek  śmialiśmy się , opowiadaliśmy kawały. Michał zachowywał się jakby znał ich wieki. Oto właśnie mi chodziło. Fajnie, że czuł się w ich towarzystwie dobrze.

Po skończonym posiłku wszyscy się rozeszliśmy, Lewy specjalnie pojechał autobusem do domu, a ja z Michałem wracałam na piechotę.
-Dziękuję ci za ten dzień- powiedział i pocałował mnie
- Nie ma sprawy, ja też Ci dziękuję. To był najlepszy dzień, odkąd tutaj przyjechałam - powiedziałam
-Wczoraj w sumie nie dokończyłem, a dzisiaj nie było okazji- zaczął - Jak już mówiłem: bardzo mi się podobasz i wiem, że to wszystko tak szybko, ale czy nie chciałabyś być moją dziewczyną? - zapytał
-Tak! - powiedziałam i mocno się do niego przytuliłam
Gdy doszliśmy pod mieszkanie Lewego pożegnaliśmy się i Michał poszedł do domu.
To piękne uczucie być tak szczęśliwą !

_______________________________________________________________________
Jest już nowy rozdział ! Następny dodam , jeśli będzie 20 komentarzy, czyli rzecz prosta czytaj i komentuj! :D Dziękuję. Zakładając tego bloga nie sądziłam, że będzie go, aż tyle osób czytać i że będzie tak dużo wejść! DZIĘKUJĘ <3

sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział XVI


Tak często się gubię i wypuszczam z rąk szczęście ..
_________________________________________________

Rano Lewego znowu rano gdzieś wywiało. Słyszałam jak wychodził już po ósmej, dziwne. Przecież dzisiaj
nie mają nawet treningu. Nie wciśnie mi kitu, że rachunki poszedł zapłacić. Sama nie wiem, pewnie mi nie powie. Jestem przekonana, że coś ukrywa. Nienawidzę tajemnic.
Po tym jak Robert wyszedł postanowiłam poleżeć sobie jeszcze trochę i tak zeszło mi do dziesiątej. Obudził mnie esemes. Był od Michała:
Siema ;* Masz na dzisiaj jakieś plany?
Odpisałam mu szybko:
Hejo, nie nie mam.
Zaraz przyszedł kolejny:
To może się dzisiaj spotkamy?
Ja: Chętnie. Może być za godzinkę w parku?
Adrian: OK. Będę czekał
Ucieszyłam się, że umówiłam się z Michałem. Jak tak sobie myślę, to dochodzę do wniosku, że Lewy nie jest dla mnie, przede wszystkim za starszy.
Postanowiłam szybko skoczyć do łazienki, a potem nie wiedziałam co ubrać. W końcu zdecydowałam się na krótkie spodenki i bluzkę.
Wzięłam w przelocie kanapkę ze szczypiorkiem i skierowałam się do parku. Usiadłam sobie na najbliższej ławeczce i czekałam na  Adriana. Po chwili ktoś podszedł mnie od tyłu i zasłonił mi oczy:
-Michał?- zapytałam
-Siema Jagódko - przywitał się i pocałował mnie w policzek
-No hej
-To super, że mogliśmy się dzisiaj spotkać - powiedział i sie uśmiechnął
-Też się cieszę. Fajnie, że jest lato 
-Wakacje dopiero się zaczęły, więc mamy dużo czasu do poznania się- powiedział
-Coś mi się wydaje, że to lato na długo zapamiętam
-No ja myślę i mam nadzieję, że mnie też. To co, może skoczymy gdzieś?
-To znaczy? - zapytałam
-No nie wiem, może przejdziemy się - zaproponował
-Jak dla mnie spoko - powiedziałam i wstałam
Szliśmy sobie i rozmawialiśmy. W pewnej chwili nasze ręce się spotkały i Michał  chwycił mnie za dłoń. Poczułam przyjemne dreszcze. Moje przeczucia się sprawdziły? 
Gdy tak sobie rozmawialiśmy nagle zobaczyłam Lewego, który szedł za rękę z tą dziewczyną z kawiarni! Tak to była ta blondyna - Eliza- ta, która kazała odczepić się mi od Roberta.
Po chwili Lewy mnie zauważył, trochę się zmieszał. Natomiast ja pociągnęłam Michała w inną stronę:
-Czy to nie był Lewandowski właśnie? - zdziwił się
-Tak - powiedziałam
-On ma dziewczynę? - zapytał
-Nie wiem, chodzi rano coś zawsze załatwiać. Już chyba wreszcie odkryłam jego tajemnicę
-Znasz tę dziewczynę? - zapytał
-Aż za dobrze. Groziła mi 
-Ale jak to?
-Powiedziała, żebym odczepiła się od Lewandowskiego i przy Robercie powiedziała, że jestem jakąś totalną wariatką , a co najgorsze on mi powiedział, że to idiotka. A teraz spotyka się z nią - powiedziałam
- Ty chciałaś być z Lewym?
-Długa historia, przez pewien czas mi się podobał, ale...
-Ale co? - zapytał
-Potem poznałam Ciebie - powiedziałam cicho i spojrzałam mu w oczy
-Strasznie mi się podobasz- powiedział i chciał mnie pocałować
-Zostaw ją! - powiedział nadbiegający Lewy
Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni
-Lewandowski, co ty do cholery wyprawiasz? - zapytałam wkurzona
-Wracasz ze mną do domu- powiedział
Co on sobie myślał? Ja już z nim sobie porozmawiam.
-Roberciku, chyba kasa ci uderzyła do głowy - powiedziałam złośliwie
-Mieszkasz ze mną i nie będziesz się całować z byle kim - powiedział
-Tak? A może z Tobą , albo muszę mieć pisemną zgodę. A na dodatek myślisz, że nie wiem, że jestem z tą Elizą ! Mówiłeś, że to idiotka !
-Nie jesteśmy razem- wypalił
-Tak? A ja myślałam, że ludzie, którzy trzymają się bezwstydnie w parku za ręce są parą!
-Nie mów takim tonem do mnie- powiedział Lewy
-Zabronisz? - zapytałam
-Dobra, Jagoda uspokój się , po to do niczego dobrego nie prowadzi. Przepraszam, głupio zrobiłem - powiedział
-Troszkę, a nawet bardzo 
-Nie gniewaj się na mnie, po prostu nie chciałbym, żebyś wpakowała się w jakieś nieodpowiednie towarzystwo.
-Ile razy mam ci powtarzać, że jestem ostrożna ! Zachowujesz się jak..
-Jak starszy brat może?
-ehhh- westchnęłam
-Co jest?
-Po prostu nie pozwalasz mi być szczęśliwą. Michał to naprawdę fajny gość, jest miły, przystojny
-Jeszcze mi powiedz, że ci się podoba- zakpił
- Zgadłeś, Lewandowski 
-Aaa, - zatkało go trochę
-A wiesz co jest najlepsze? Że to ty najpierw dałeś mi kosza, pamiętasz wtedy przed piekarnią? Myślałeś, ze to tak wszystko minie w jeden dzień. Jeszcze długo o tobie myślałam, ale dzięki Michałowi zapomniałam o tobie.
-Jagoda, ja ci się naprawdę podobałem? Myślałem, że to był tylko szczeniackie zauroczenie, jakiś głupi  żart
-W sprawach miłości nigdy się nie kłamie, dlatego powiedz mi - jesteś z Elizą? - zawiesiłam na nim wzrok
-Tak. Tylko nie myśl sobie, że będę ja tolerować. Jest idiotką, zresztą sam ją tak określiłeś. 
-Ona się zmieniła.
-Ludzie się nie zmieniają, a szczególnie tacy jak ona. 
-Skąd wiesz?
-Przekonałam się o tym już dawno - powiedziałam
-No tak, Milena -powiedział Lewy
-Na przykład, a takiego Lewandowskiego kojarzysz?
________________________________________________________________
Jest kolejny rozdział, bo prosiliście o dodanie :D Skoro było tyle próśb, to liczę też na wiele komentarzy. Pozdrawiam :)

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział XV


Nigdy nie wolno nam rezygnować z poszukiwania Miłości. Ten, kto przestaje szukać, przegrywa życie."

__________________________________

Rano obudziły mnie promienie letniego słońca i śpiew ptaków. Uwielbiałam budzić się w takiej atmosferze.
Chyba nie przeżyję tego, jak będzie zima, ale póki co mam wakacje i trzeba się cieszyć. Wstałam i podeszłam do okna. Jak zwykle ludzie pędzili do piekarni po świeży chleb, a jakieś dzieci zwane rannymi ptaszkami huśtały się i siedziały grzebiąc w piaskownicy. Ogólnie zwyczajny, wakacyjny poranek.
Postanowiłam ubrać się w krótkie spodenki i bluzkę.
Poszłam do kuchni i ku mojemu zdziwieniu nie było Roberta, a śniadanie było przygotowane. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zobaczyłam kartkę leżącą na stole  o treści:
"Smacznego. Będę w południe . ;) "
Pewnie musiał coś załatwić, a nie chciał mnie budzić. Zjadłam śniadanie i samej nie chciało mi się siedzieć w domu, dlatego postanowiłam wyjść sobie do miasta. Do centrum miałam pięć minut spacerkiem. Szłam powoli i słuchałam sobie muzyki. Gdy słyszałam muzykę, cały świat przestawał istnieć. Tak było tym razem. Niechcący wpadłam, a raczej chyba ten ktoś na mnie wpadł:
-Jak łazisz debilu? - zdenerwowałam się i byłam pewna, że nic nie zrozumiał
-Przepraszam- podał mi ręke wysoki, przystojny brunet
-Yyy, znaczy się mógłbyś uważać . Przepraszam- powiedziałam zmieszana
-To ja przepraszam. Miło, że spotkałem tutaj Polkę. Już się bałem, że gdy pójdę do liceum nie będę miał żadnych znajomych
-Chodzisz do liceum? - zapytałam
-Znaczy się idę dopiero, to jedynki, a Ty?
-Co za zbieg okoliczności. Ja też- powiedziałam
-Na jaki profil się wybierasz? - zapytał
-Na lingwistyczny
-No to witaj w klasie ;) - uśmiechnął się. Był taki ładny, powiedziałabym, że zabójczo ładny
-To fajnie - ucieszyłam się - Jak masz na imię?
-Michał, a Ty? - zapytał
-Jagoda- miło mi - uśmiechnęłam się 
-To może za to, że na ciebie wpadłem, dasz się zaprosić na lody? 
-Chętnie - powiedziałam
Ucieszyłam się, że poznałam Michała. Jeszcze bardziej, że mnie zaprosił do kawiarni.
Weszliśmy do bardzo miłej, klimatycznej kafejki i zamówiliśmy sobie duże lody.
-To jak tutaj się znalazłaś? - zapytał
-Długa historia - powiedziałam
-Mamy czas- powiedział i uśmiechnął się. Boże, jak on na mnie działa! 
-No więc, w klasie chcieli się mnie pozbyć , dlatego moja koleżanka zepchnęła mnie ze schodów- miałam złamaną rękę i nogę. Potem okazało się, że moi rodzice są w trakcie rozwodu. Miałam wszystkiego dość, chciałam mieszkać w Warszawie u mojej cioci Mileny. Jednak plany się zmieniły i dostała świetną pracę w Dortmundzie- fizjoterapeutka w Borussi Dortmund. Poznałam chłopaków, było bardzo sympatycznie. Niestety moja ciocia chciała się mnie też pozbyć i wyjechała bez słowa. A ja teraz mieszkam u Lewego
-U tego Lewego? - zapytał zdziwiony
-Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale tak - powiedziałam
-To niesamowite, ale widzę, że nie było ci łatwo. Ja mam podobną historię. Po prostu miałem dość Polski, nie znałem moich rodziców nigdy, przygarnęła mnie rodzina, w której nigdy nie byłem szczęśliwy. Postanowiłem sobie kilka lat temu, że perfekcyjnie opanuję niemiecki i że przeprowadzę się do Niemiec- i moje marzenie spełniło się.
-Cieszę, się , że cię poznałam - powiedziałam
Michał szeroko się uśmiechnął i powiedział:
-Ja też. Jesteś naprawdę miła, a na dodatek ładna
Ja jak zwykle zaczerwieniłam się.
-Słodko wyglądasz jak masz rumieńce- powiedział
-Przestań, bo zaraz umrę
-Nie przesadzaj, a'propos Lewandowskiego- to wy jesteście, no ehm ... parą?
-Nie, coś ty ! - powiedziałam
-To dobrze 
Znowu się zaczerwieniłam, bo Michał tak ładnie się do mnie uśmiechał. 
-To może pójdziemy do parku? 
-Pewnie - powiedziałam
Szliśmy sobie alejką i śmialiśmy się. Było tak cudownie i miło. 
-Ja już muszę niestety iść- powiedziałam 
-Szkoda, ale było super 
-Było świetnie 
-Spotkamy się jeszcze ? - zapytał
-Jak najbardziej ;)
-Dałabyś mi swój numer? 
-Pewnie. Proszę, zapisz sobie - i podyktowałam mu mój numer
-To do zobaczenia Jagoda - nachylił się i pocałował mnie w policzek
-Pa, pa - pomachałam mu i poszłam w swoją stronę
To dziwne uczucie. Tak, jakby Lewandowski przestaje się liczyć... 
Gdy doszłam do domu była już dwunasta.
-Gdzie byłaś? - zapytał Lewy
-A na  mieście, potem spotkałam fajnego kolegę i poszliśmy na lody - powiedziałam
-Uważaj na towarzystwo. Ile ten kolega ma lat?- zapytał bacznie mnie obserwując
-Tyle co ja, jest bardzo miły - powiedziałam
-Taaa- powiedział i kolejny raz wyczułam u niego nutę zazdrości
-Czego się czepiasz braciszku? - zapytałam
-Po prostu się o ciebie martwię- powiedział
-Tak, juz to widzę. Nie musisz, jestem ostrożna
-Mam nadzieję.
-A ty, gdzie cię dzisiaj rano powiało? - zapytałam
-Aaa... nic ważnego, musiałem coś załatwić
-Ok.
To było podejrzane. Niby co Lewandowski ma do załatwienia? Rachunki i wszystko płaci przez Interenet... Dziwne...
Ale ogromnie się cieszę, że poznałam Michała. :) Kto wie, może coś z tego będzie...
___________________________________________________________________
Zostawiam Wam go do opinii. Dziękuję za wszystkie komentarze ;*