Bo w życiu czasem trzeba spojrzeć na problem z innej perspektywy i nie szukać problemu tylko w sobie...
_________________________________________________________
Była piękna, czerwcowa pogoda. Słońce mocno świeciło, a
niebo było bezchmurne. Pogoda była idealna na spotkania z przyjaciółmi, wyjścia do kafejki czy do parku. Zapewne większość
nastolatków w tej chwili tak spędzała czas. Natomiast ja nie. Ja leżałam w
szpitalu. Byłam tutaj już od dwóch
tygodni. Te ciągłe badania, operacje, wizyty lekarza… To wszystko mnie
dobijało. A te wszystkie cierpienia muszę znosić jedynie przez głupotę mojej
koleżanki. Otóż dokładnie dwa tygodnie temu Zuzka postanowiła, abyśmy poszły na
mecz naszej reprezentacji. Bodajże graliśmy wtedy z Anglią. Oczywiście
przegraliśmy, to pomijając. Jakoś nie byłam entuzjastycznie nastawiona na to
wyjście, bo nie jestem fanem piłki nożnej, ale Zuza tak nalegała. Zgodziłam się.
Gdy wchodziłyśmy na stadion po schodach zobaczyłyśmy Fernardo Torresa. Człowiek, jak człowiek tyle, że sławny i był na dodatek z żoną. Ale Zuza
oczywiście musiała do niego podbiec, tak, że nie zważała na mnie i nie umyślnie
mnie popchnęła. Ja spadłam z dwudziestu schodów w dół. To cud, że nie złamałam
sobie kręgosłupa. A tak to mam złamaną prawą nogę i rękę. Wszystko mnie boli.
Jak sobie pomyślę, że przede mną jeszcze rehabilitacja już mi się nic nie chce.
W sumie to mnie nikt nie odwiedza, oprócz rodziców, którzy
są bardzo zapracowani i wpadają na chwilę wieczorami. Przynoszą mi masę
czasopism, gazet i gazetek. Dobrze,
że mam przy sobie swojego laptopa, przynajmniej wiem co się w świecie dzieje. . Czasem widzę jak moje koleżanki dodają wspólne zdjęcia beze mnie.
Ostatnio były nawet na koncercie, nawet mi nic nie powiedziały, że idą.
Przed wylądowaniem w szpitalu lubiłam szkołę, ponieważ
miałam dużo przyjaciół, każdy chciał ze mną siedzieć, dzieliłam się z innymi
swoim śniadaniem. Również po szkole koledzy wpadali do mnie, a to po to, żeby
zagrać w Fifę , a to, żeby jakiś tam mecz obejrzeć, bo akurat tak się składa,
że mam wszystkie kanały sportowe. To tylko przez tatę, bo on uwielbia piłkę
nożną. Jednak i tak nie ma czasu, żeby oglądać. Jest non stop w pracy.
Jestem jedynaczką. Może to i dobrze, ale w sumie z drugiej
strony brakuje mi rodzeństwa, z którym mogłabym się powygłupiać czy nawet
pokłócić. Jednak los przygotował dla
mnie całkiem inny scenariusz. Zawsze
chciałam mieć starszego brata. Po pierwsze zawsze obroni, a na dodatek
byłabym najmłodsza i najbardziej rozpieszczona. Mimo to, nie da się ukryć
rodzice zawsze rozpieszczają jedynaków. Niektórzy mają mi to za złe, że moi
rodzice cały czas obdarowują mnie jakimiś prezentami czy coś.Niestety nikt nie wie,
że sto razy bardziej wolałabym spędzić wieczór razem z mamą i tatą , nawet
oglądając telewizję i pijąc herbatę. Odkąd pamiętam nigdy nie było takiego
wieczoru. Moja mama jest główną naczelną w czasopiśmie, a tata właścicielem
dużej korporacji. Cały czas pracują, ale to nie tylko jak nie ma ich w domu. W
domu też. Zamykają się w swoich gabinetach i pracują czasem do późnych godzin
nocnych. A co robię wtedy ja? Okropnie się nudzę. Niby zawsze popołudnie jakoś
zleci, bo pouczę się, zrobię zadanie, coś zjem, ale wieczorem umieram z nudów.
Nie przepadam za telewizją, dlatego jestem skazana na Internet. Zazwyczaj
siedzę na fejsbuku, rzadziej na Bestach, czy na demotkach. Ogólnie to mam już szesnaście lat i chodzę do
trzeciej gimnazjum. Chciałabym coś zmienić. Może gdzieś wyjechać? No ale,
najpierw muszę wyleczyć się z tego okropnego złamania. Wyobrażacie sobie, że
Zuzka po wypadku nawet mnie nie przeprosiła, nie zadzwoniła, nie napisała. Jest
mi z tego powodu przykro. Nie gniewam się już za nią nawet dlatego, że
zepchnęła mnie z tych schodów. Po prostu nie mogę uwierzyć, że odwróciła się
ode mnie. Tak samo, z innych niby przyjaciół nikt się do mnie nie odezwał. To przykre . Mam willę, basen i dużo bajerów w domu to ludzie
chcieli do mnie przychodzić. Tylko to boli najbardziej, że przychodzili po to,
aby sobie zagrać w fife czy popływać w basenie, niż spotkać się ze mną. Ludzie
potrafią być chamscy, niestety. Nie ma takiej osoby, która by mnie
zrozumiała. Rodzicom raczej nie mówię o sowich problemach, ale jak już
zaczynam, to zazwyczaj jakiś telefon musi być ważniejszy. Nie lubię swojego
życia. Za dwa lata będę pełnoletnia. Nie zamierzam zostać we Wrocławiu. Tutaj
większość ludzi mnie zna. Chciałabym czegoś nowego. Mam takie marzenia, no ale…
Ta noga, i ręka. Mam nadzieję, że będę sprawna, bo jeśli miałabym nie ruszać
ręką albo nogą chyba bym się załamała.
Z rozmyślań wyrwał mnie lekarz, który wszedł do mojej Sali:
-Witam panienkę –
powiedział
-Dzień dobry panie doktorze
-Mam dobre wiadomości. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, już za
tydzień zdejmiemy ci gips z ręki, a z nogi za dwa tygodnie
-Przynajmniej tyle- powiedziałam
-Nie smuć się, wszystko będzie dobrze- powiedział i wyszedł
Wszystko będzie dobrze? Mam taką nadzieję. Nie mam już sił na to wszystko…
Spojrzałam do lusterka. Moje kasztanowe loki układały się
trochę niesfornie. Wszyscy zawsze mi powtarzali, że jestem bardzo ładna, no ale
ja w to nigdy nie wierzyłam. W końcu nie miałam jeszcze nigdy żadnego chłopaka.
Ale to tylko dlatego, że nie chcę być z byle kim i rozstawać się po tygodniu,
żeby zaszpanować na fejsie. Tak robi większość moich koleżanek. Nie wiem,
wydaje mi się, że jestem trochę inna niż ona, że tu nie pasuję.
Nagle do głowy przyszła
mi świetna myśl. Idę do liceum. Może by tak namówić rodziców na
przeprowadzkę? Powiem ich, że źle się tutaj czuję. Myślę, że idealna byłaby
Warszawa. Ale jeśli rodzice się nie zgodzą, to przecież mam w Wawie ciocię.
Niby też kolejna fanka piłki nożnej, ale jakoś to przeżyję. Koniecznie muszę
powiedzieć rodzicom o moich zamiarach. Mam dość fałszywych przyjaciół. Tam
przynajmniej nikt nie będzie wiedział, jaką pracę mają moi rodzice i jaki mam
dom. Byłoby tak cudownie wszystko zacząć od początku. Jak rodzice przyjdą , pewnie
jeszcze dziś, muszę im powiedzieć, że za pół roku mnie już tu nie będzie. Teraz jak mam czas na przemyślenia, doszłam
do wniosku, że moi „przyjaciele” mnie
tylko wykorzystywali. No cóż, teraz
jestem strasznie zmęczona i muszę się położyć.
_________________________________________________________
Pierwszy rozdział napisany! :) Mam nadzieję, że Wam się spodobał. Jeśli ktoś przeczytał, proszę o skomentowanie, każde słowo się dla mnie liczy. :)
fajny xD kiedy nastepny ?
OdpowiedzUsuńJuż jutro ;)
OdpowiedzUsuńSuper , czekam na następny ! <3
OdpowiedzUsuńHejj ja tez jestem fanką BVB. I również lubię pisać opowiadania, ale jeszcze nie pisałam o piłce noznej ale może zaczne :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny tylko krótki ... :) Ale bardzo fajny
Pozdrawiam ..!
"Pogoda była idealna po to, aby spotkać się z przyjaciółmi" - zgrzyt *_* nie stylistycznie.
OdpowiedzUsuń"Oczywiście przegraliśmy, to pomijając." - to tak samo xd.
Częste powtórzenia "mnie mnie mnie mi mi mi.
"A tak to mam złamaną prawą nogę i rękę. " - niepoprawnie zbudowane zdanie.
"No i dobrze, że mam przy sobie swojego laptopa," - nie zaczyna się zdania od "No i " chyba że jest to pytanie.
"Ostatnio były nawet na koncercie, nawet mi nic nie powiedziały, że idą." - nawet nawet ?
"Ale to tylko przez tatę, bo on uwielbia piłkę nożną. " - nie zaczyna się zdania od "ale".
Co drugie zdanie od "no" a co trzecie od "ale". "Twoja polonistka byłaby zawiedziona" .
Podsumowując; da się czytać, fabuła całkiem spoko, jednakże jeśli chciałabyś to gdzieś wysłać czy coś, to na razie nie radzę ;) . Nie wiem jakie są kolejne rozdziały, niedługo przeczytam zapewne. No kończę już nie obraź się na mnie, ja to robię z czystej sympatii sir ;).
O kurczę, zaczęłam zdanie od "no" i użyłam "zapewne" na koniec zdania. Ojeej daję ci zły przykład ;3. W każdym razie You know what I mean.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie się zaczyna, jednakże jest strasznie duużo błędów. Do poczytania ok, ale ja zazwyczaj się czepiam , więc to dlatego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam / Doomi