środa, 13 marca 2013

Rozdział III

Życie jest zbyt krótkie, by udawać kogoś, 

kim się nie  jest.

_____________________________________

Tydzień później:
Hura! Dzisiaj właśnie zdjęto mi gips z ręki! Jeszcze ta noga, no ale… Będę musiała wytrzymać jeszcze tydzień, a później rehabilitacja i wyjeżdżam. Jeju, to dziwne przeświadczenie, że ludzie, których uznawałaś za najlepszych przyjaciół wyrządzili ci takie świństwo i się po prostu od ciebie odwrócili. Znasz do uczucie?  Ja tak i naprawdę nie polecam. Całe dnie spędzone w szpitalu dały mi bardzo dużo do myślenia. Nie chciałam dzwonić jeszcze do cioci. Muszę sobie najpierw wszystko uporządkować i poukładać. … Może to ze mną jest coś nie tak? Przecież chcieli się mnie pozbyć… Musieli mieć jakiś powód. Strasznie źle się z tym czuje, że ktoś chciał mnie zabić. Wiem, że  Zuza nie powiedziała dokładnie tego, no, ale powiedziała przecież bardzo podobnie. Nie sądziłam, że może być taka chamska. Była naprawdę bardzo dobrą koleżanką. Mogę powiedzieć, że powoli stawała się moją przyjaciółką. Szkoda, że zawsze musi być inaczej, niż ja chcę. Zapomniałam  , ja zawsze muszę być tą , która ma najwięcej przeciwności losu. Posiadanie bogatych rodziców nie jest takie super jakby się komuś mogło wydawać. Ludzie udają, że cię lubią, zadają się z tobą , tylko, że masz kasę. Chodzi im o to, że możesz postawić lody całej klasie albo żeby pożyczyć dwie dyszki, bo jak powtarzają : „Przecież dla ciebie to nic”. Mylą się. Moja klasa jest naprawdę żałosna. W sumie teraz dochodzę do wniosku, że ja tam w ogóle nie pasowałam. Naprawdę, niektórzy zachowują się jak dzieci. A o Zuzce już nie wspomnę… Moja własna koleżanka przeszła na „ciemną” stronę klasy i po prostu była ich wykonawcą. Oni wymyślili, a ona po to, żeby się im przypodobać zrobiła to. Namówiła mnie na mecz i zepchnęła ze schodów. Gdyby naprawdę mnie szanowała i lubiła, to nigdy nie posunęłaby się do czegoś takiego…
Mówi się trudno, ja też w sumie byłam trochę głupia. W sumie, niby dlaczego głupia? Dlatego, że myślałam, że mam prawdziwego przyjaciela, kogoś przed kim będę mogła się otworzyć, wypłakać i wyżalić? Zamiast przyjaciela dostałam… nieprzyjaciela. Dziwnie to brzmi, prawda? NIEPRZYJACIEL. Dla mnie lepsze to określenie niż wróg. Mam bardzo dużo nieprzyjaciół. To takie przykre. Mam nadzieję, że jak przeprowadzę się do cioci zacznę życie od nowa! Znajdę nowych, prawdziwych przyjaciół, wszystko sobie ułożę i będę o wiele bardziej wrażliwsza na moje otoczenie. Teraz życie dało mi już kopa, dlatego mam nadzieję, że na następnego sobie nie zasłużę. Mam nadzieję, że  Milena przyjmie mnie. W końcu to moja ulubiona ciocia. Po pierwsze to jest bardzo młoda i ładna, a po drugie pozwala mi do siebie mówić po imieniu, ale czasem się zapominam i mówię po prostu ciociu. Ona wtedy mówi, że czuje się staro. Może i tak, ale na pewno tak nie wygląda. Mało tego, że jest piękną kobietą, kibicuje też naszej reprezentacji oraz niemieckiemu klubowi , chyba Borussi czy coś. Ja tam nie przepadam za piłką, no ale Milenę uwielbiam, za to, że jest taka oryginalna.
W sumie już nie mogę dłużej wytrzymać i chyba do niej zadzwonię. Tak bardzo się za nią tęskniłam. Wzięłam telefon i wykręciłam do cioci.
-Halo? – odezwał się głos
-Hej ciociu, znaczy się Mileno – szybko się poprawiłam
-No siema . Jak się miewasz?- zapytała – Z tego co wiem to jesteś w szpitalu- powiedziała
-A nawet dobrze, tylko wiesz, ja mam do ciebie sprawę- powiedziałam
-Wiesz, mam pomysł. Jestem we Wrocławiu, bo mam kilka spraw do załatwienia. Może do ciebie wpadnę? – zapytała
-Jesteś w mieście? To cudownie- ucieszyłam się
-Cieszę się, że się cieszysz . :D Będę za godzinkę- powiedziała i rozłączyła się
Jak dobrze. W sumie to lepiej, że będę mogła się z nią spotkać. Muszę jej wszystko wytłumaczyć. Mam nadzieję, że się zgodzi. Jak ja już chcę się stąd wyprowadzić! Przez moją klasę znienawidziłam Wrocław! Wiem, urodziłam się tutaj, ale i tak zawsze będzie mi się źle kojarzył. A najgorzej chyba stadion we Wrocławiu… Według mnie bardzo nieszczęśliwy stadion. W końcu przegraliśmy na nim z Czechami. Ehh… Nie chcę już wracać do tych chwil, no ale wtedy cała Polska wrzała. Co druga osoba popadała w Lewadoszał, albo w Piszczkomanie czy Szczęsnomanie i Bóg wie co jeszcze. Tylko ja w sumie nie wpadłam w nic. Chociaż jakby tak popatrzeć na Lewandowskiego, to wcale nie dziwię się, że ma tyle fanek.
Z rozmyślań wyrwała mnie Milena, która wpadła do Sali:
-Witaj kochana! Jak noga? – zapytała
-Już za tydzień zdejmują mi gips – pochwaliłam się
-O, to cudownie. Ale jak to się właściwie stało? – zapytała zatroskana
Uwielbiałam ją. Była jak druga mama. Tylko taka, która się czymś martwiła. Nie pracą, nie Tym jaka będzie oglądalność jej wywiadu, czy ile osób przeczyta jej artykuł. Milena naprawdę martwiła się o mnie. To było takie miłe z jej strony.
-No więc, cała moja klasa zaplanowała wszystko wcześniej- powiedziałam
-Ale jak to? – była bardzo zdziwiona
-No tak to. Moja klasa była na tyle chamska, że wymyśliła, żeby mnie zepchnąć ze schodów, żebym się… zabiła- powiedziałam i rozpłakałam się
Nie mogłam tego już tłumić w sobie. A Milena przytuliła mnie i nie odzywała się. Płakałam tak bardzo mocno.
-Nie płacz, wszystko będzie dobrze- powiedziała
Otarłam łzy i siadłam prosto.
-Słuchaj, Milena… Czy ja bym mogła się do ciebie przeprowadzić? Rozumiesz jak jest- powiedziałam smutno
-No pewnie, nigdy nie zostawiłabym cię w takiej sytuacji.- powiedziała i mocno mnie przytuliła
-To świetnie, nie mogę już dłużej tutaj zostać- powiedziałam- Dla rodziców liczy się tylko praca, a ja  nie chcę iść do liceum we Wrocławiu. Gdziekolwiek bym nie poszła zawsze będę widzieć moich byłych znajomych – powiedziałam
-Pewnie, że możesz, tylko no wiesz, a co na to rodzice? – zapytała
-Już z nimi rozmawiałam, spokojnie- wytłumaczyłam
Milena usiadła na krześle. Przyjrzała mi się i powiedziała:
-Włosy ci urosły. Zrobiłaś się strasznie ładna. Pewnie nie możesz się od chłopaków odpędzić- zażartowała
-Ha ha – powiedziała poważnie- Tak na serio to nie miałam jeszcze żadnego chłopaka- powiedziałam
-Spokojnie , w Wawie jest pełno przystojniaków- powiedziała
-Haha, nie rozśmieszaj mnie Milenko – zaczęłam się śmiać
-Widzę, że humor ci się od razu polepszył- uśmiechnęła się- Ale ja już niestety muszę lecieć, bo mam umówione spotkanie w sprawie mieszkania- wytłumaczyła
-Chcesz sprzedać mieszkanie?- zdziwiłam się
-No tak jakby. W sumie to moja koleżanka, ale obiecałam, że jej pomogę. To ja już lecę. Jeśli chodzi o wyjazd, to się jeszcze zgadamy – powiedziała i wyszła
Zostałam sama. Postanowiłam włączyć laptopa i zobaczyć co tam w świecie nowego. Oczywiście na pierwszej stronie Onetu : Lewandowski i Bayern? To prawie już pewne!  Zaciekawiło mnie to i przeczytałam cały artykuł, z którego wywnioskowałam, że to tylko spekulacje dziennikarzy. Potem weszłam na fejsa. Mogłam używać dwóch rąk. To było fajne. Tak prosta, zwykła czynność, jak klikanie w klawiaturę, a sprawia radość!
___________________________________________________________
OK! Jest III rozdział! Jestem z niego bardzo niezadowolona. Nudny jak flaki z olejem, za co bardzo Was przepraszam :( No ale na początku tak musi być. Pozdrawiam  i zapraszam do komentowania ;) 

2 komentarze: