sobota, 16 marca 2013

Rozdział V

Nie masz wpływu na to, jak umrzesz. Ani kiedy. Możesz tylko zdecydować, jak żyć. Teraz.
__________________________

Wstałam dzisiaj rano w beznadziejnym humorze. Mam wszystkiego dość. Nie rozumiem, jak rodzicie mogli mi coś takiego zrobić. Mną się już nie przejmują, nie myślą, że mi może nie pasuje taka sytuacja. To wszystko bez sensu… Dzisiaj ma przyjść rehabilitant. Mama pewnie już wyszła do pracy i będę musiała sama go wpuścić.  Trudno, muszę zejść na dół i na niego czekać. Z trudem ubrałam się w dresy i luźną koszulkę. Potem poszłam do kuchni. Zobaczyłam, że na stole czekało na mnie śniadanie. Myślałam, że już zapomni. Bardzo często tak się działo.
Zjadłam śniadanie i włączyłam telewizor. Leciał akurat jakiś program plotkarski. Nic ciekawego, nie lubię plotek. Po chwili ktoś zadzwonił do drzwi. Miałam nadzieję, że był to rehabilitant. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Nie wierzyłam. W drzwiach stał mój kolega  Kostek. W sumie to on podobał mi się od piątej klasy podstawówki, ale jakoś nigdy nie zwracał na mnie uwagi. A teraz stał w moich drzwiach.

-Hej- przywitał się
-Cześć- powiedziałam niepewnie
-Mogę wejść? – zapytał
-Tak, wchodź
-Więc tak – usiadł na kanapie – Jagoda, chcę ci powiedzieć, że ja nie jestem zamieszany w Twój upadek- powiedziała jednym tchem
Nie wiedziałam co powiedzieć. Zawsze przy nim odbierało mi mowę.
-Yyy, ok.- wydukałam
-To wszystko Zuzka z dziewczynami zaplanowały, ja nawet o tym nie wiedziałem. Dopiero powiedziały mi wczoraj. – wytłumaczył się
-W porządku – powiedziałam spokojnie- Nie będę musiała ich już widywać. Wyprowadzam się
-Ale jak to ? – zapytał
-Wyjeżdżam z Wrocławia- powiedziałam
-No, ale przecież ty miałaś iść to ogólniaka, ja też… - powiedział
-No i co z tego ? – zapytałam zdziwiona
-No bo ja tylko dla ciebie tam chciałem iść- powiedział
Oblałam się rumieńcem, nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam przekonana, że Kostek idzie do liceum tylko dlatego, że idzie tam Zuzka. Byłam przekonana, że na nią leci.
-Ja nie wiem co powiedzieć- wydukałam
-Nie wyjeżdżaj, proszę cię- powiedział
-Już zdecydowałam- powiedziałam- Przepraszam
Kostek popatrzył się na mnie i powiedział :
-Od zawsze mi się podobałaś, szkoda, że już wyjeżdżasz
Ja niby mu? Jeszcze się na to nabiorę. Pewnie mnie w coś wkręca. Niemożliwe, przecież Kostek jeszcze niedawno nie wiedział o moim istnieniu. To podejrzane
-Możesz już iść?- zapytałam
Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony, ale wstał i udał się do wyjścia.
-Myślałem, że ja też ci się podobam- powiedział
-Kostek, to nie jest ani dobry czas ani miejsce na takie wyznania- powiedziałam
- Szkoda. Podejrzewam, że i tak nie znajdziesz nikogo lepszego ode mnie- rzucił na pożegnanie i wyszedł
To zabolało. Ja wiem, że Kostek pochodziłby ze mną tydzień może dwa, a potem  by mnie rzucił. Znam go doskonale i wiem, że byłabym tylko chwilową zabawką.
Muszę mu pokazać, że będę szczęśliwa bez niego! Teraz jestem już w stu procentach przekonana, że muszę stąd wyjechać. Gdyby nie rehabilitacja i szkoła, już by mnie tutaj nie było.
Koło południa przyszedł rehabilitant. Kazał mi robić różne ćwiczenia. Nie tylko na zajęciach, ale również przed snem, rano i w ciągu dnia. Najważniejsze, żeby moja noga była sprawna. Później tylko zakończenie roku i wyjazd do Warszawy. Cieszę się ogromnie, że tak to sobie wymyśliłam. Milena jest naprawdę świetną osobą, myślę, że będzie dla mnie miła. Zresztą ona jest taka dla każdego- chodzący anioł. Mimo tego, że do głowy przychodzą jej różne szalone pomysły, jest bardzo wrażliwa i kochana. W sumie trochę jej nie ogarniam, ale to chyba właśnie o to chodzi. W każdym człowieku tkwi jakaś zagadka, którą trzeba rozwiązać.
Muszę się jeszcze trochę sama ponudzić
****
Dwa tygodnie później.
Rodzice mają już dziś pierwszą sprawę rozwodową. Boże, to jakiś koszmar. Mam dość. Pewnie zapytacie się: Czym się przejmujesz? To nie twoja sprawa! Jednak ja mam się czym przejmować. Jestem jednym ze świadków. Nie wiem o co będę pytana, na pewno z kim będę mieszkać. Już zdecydowałam, że u Mileny. Milena też będzie na rozprawie.
Siedziałam w salonie i czekałam na mamę. Zeszła , była jak zwykle ubrana bardzo elegancko.
-Mamo, czy ty chcesz to naprawdę zrobić? Może da się to jeszcze naprawić?
-Jagoda, już o tym rozmawialiśmy – powiedziała ostro mama i dodała- Zbieraj się, bo wyjeżdżamy
Co miałam zrobić? Poszłam do samochodu za mamą. Po chwili byłyśmy w sądzie. Z tego co wiem mama wynajęła bardzo dobrego adwokata, tata też. Boję się, że zamiast ze sprawy sądowej wyjdzie jakaś totalna szopka.
Sprawa się zaczęła. Siedziałam na korytarzu. Byłam drugim świadkiem. Po pół godzinie przesłuchiwania pierwszego  świadka, którym była Milena- weszłam ja. Sala wyglądała tak bardzo obco. Popatrzyłam na mamę- miała zapłakane oczy. Natomiast tata zachowywał kamienną twarz.
Sędzia powiedział:
-Proszę się nam przedstawić, podać wiek, miejsce zamieszkania
-Nazywam się Jagoda Hamilton. Mam 16 lat, uczę się i mieszkam we Wrocławiu
-Dobrze. Jako córka obu stron możesz odmówić składania zeznań. Jakie jest twoje stanowisko? – zapytał
-Chcę zeznawać- powiedziałam
-W takim razie proszę słuchamy Cię. Powiedz nam jak układało się między twoimi rodzicami?
-Panie Sędzio, ja nie mogę tego nazwać małżeństwem. Moi rodzicie praktycznie ze sobą już nie rozmawiali. Każdy był zajęty pracą, mną również się nie bardzo interesowali. Bardzo często siedziałam w domu sama.
-Dobrze. Muszę cie o to zapytać. Z którym z rodziców chciałabyś mieszkać po sprawie ?
- Z żadnym z rodziców. Już to ustaliliśmy- będę mieszkała u cioci w Warszawie
-Rozumiem- masz takie prawo. Bardzo dziękuję ci, możesz usiąść.
Usiadłam koło Mileny.  Następnym świadkiem była jakaś kobieta, której kompletnie nie znałam. Okazało się później, że to nowa „dziewczyna” ojca. Byłam na niego strasznie zła.  Jeszcze później okazało się, że mama też ma kogoś. Czyli oboje nie są bez winy. Cały czas zastanawiam się jak mogli to zrobić… Nie mam już siły.
Sprawa zakończyła się tym, że będzie jeszcze następna sprawa! Ale na szczęście ja już nie będę w to zamieszania i nie chcę.
Wyszliśmy z Sali. Byłam strasznie zła na mamę. Jak mogła… Jak tata mógł tak zrobić. Już nie chcę o tym myśleć, mam tego wszystkiego serdecznie dość.
Jeszcze tydzień do zakończenia roku szkolnego. Już nie chodzę do szkoły, nie miałam ochoty iść do mojej okropnej klasy. Wystarczy, że będę musiała się z nimi spotkać na zakończeniu.
Z nogą już jest wszystko w porządku. Oczywiście mam ćwiczyć, ale już sama bez problemu poruszam się. Postanowiłam sobie trochę poprawić humor i wybrać się na zakupy. Milena mi obiecała, że pójdzie ze  mną. W sumie to dobrze, bo nie mam ochoty siedzieć w domu sama.
Ubrałam się w rurki i bluzkę , wzięłam torebkę i udałam się do centrum handlowego, bo tam umówiłam się z Milenką.
Po sklepach chodziłyśmy chyba ze cztery godziny, a potem poszłyśmy do kawiarni. Kupiłam sobie dwie pary nowych spodni, kilka bluzek, nowe trampki i szorty. 




Ogólnie byłam bardzo zadowolona. Chociaż na chwilę zapomniałam o zmartwieniach domowych… W sumie już nie będę musiała się dłużej martwić. Już jutro wyjeżdżam z Mileną do Warszawy. Nareszcie uwolnię się od tego wszystkiego. Mam nadzieję, że moje życie nareszcie nabierze sensu…
_________________________________________________________
Miałam coś napisać jutro, ale jednak dzisiaj, bo naszła mnie wena . :)
CZYTAM=KOMNETUJĘ :D

1 komentarz:

  1. Fajniusie pisz dalej nie mogę się doczekać kolejnej części ;* Mam nadzieje że Jagódce nie będzie nikt dokuczał jak ta głupia Zuza ;/ żal mi jej kurdę co za zdira!! Zapraszam do mnie : http://arsenal122222222.blogujacy.pl/

    OdpowiedzUsuń